Poniedziałek
Burza, ulewa, biegiem na dworzec. Schodami w dół i tylko:
Kamila dworzec zalany! Ale na kozaka postanawiamy przejść!
Dobrze, że kalosze, bo wody zbyt wiele już od pierwszego pewnego kroku.
Odwrót, biegiem po schodach, potem w dół na peron. Czekamy.
Przyjeżdża Paweł, długie powitanie, chleb i sól!
Macie fajną pocztę! W Gnieźnie nie ma takiej!
Do Kamili, ale po drodze zmiana kierunku, bo przecież bez kwiatka nie pójdę!
Żurek, uśmiechy, powitania.
Pokazywanie Czesława w graffiti i na szachy, gdzie cudownie wszyscy razem siedzimy i gadamy!
Potem wieczorem przejście całego centrum, Szczęść Boże, Roma, fontanna, Zygmunt Fiutek, PKP, bilety do Krakowa i padnięci wracamy do domów.
Wtorek
Umówieni o 9:30 wyruszamy na pociąg. Przyjeżdżamy jak zwykle z opóźnieniem.
Na ryneczek, miło, przyjemnie, słońce świeci. Obadanie sceny, pokrążenie trochę, na naleśniki.
Pod Wawel posiedzieć przy Wiśle, chwila odpoczynku dla nas. Z powrotem na ryneczek.
Bardzo miłe spotkanie, próba Czesława, pani krzycząca Pan nic nie umie!
Szybko po bilety na pociąg, koncert Biff, Iowy, The Complainer i Czesław Śpiewa.
Dotrwaliśmy do Catchy Kathy i biegiem na ostatni pociąg do Zabrza.
Jak zwykle z opóźnieniem zajechaliśmy. O 1 w domu.
A teraz po uporaniu się ze zdjęciami, wysłaniu ich wszędzie, gdzie miałam szykuje się i lece na imprezę, która pewnie potrwa do rana