majówka :)
dawniej był to dla mnie długi, pijacki weekend :) a teraz.. na prawdę się starzeje ;/
i w piatek i w niedziele miałam iść do pracy. więc stwierdziłam, że skoro i tak całą majówkę będę miała pracującą to i w sobotę mogę pójść ;) jednak gość z mojej drugiej pracy stwierdził, że on z żoną dadzą sobie w sklepie przez weekend radę sami ;] więc się zdenerwowałam, bo gdybym wiedziała wcześniej to bym sobie i sobotę wzięła wolną. no ale nic.
w piątek razem z M. dostaliśmy zaproszenie na grilla :) było super! towarzystwo pierwsza klasa :D
jednak nie posiedzieliśmy długo, bo ja w sobotę na 7 do pracy, M. na 8 ;] ale ważne, że chociaż przez chwilę miło spędziliśmy czas :)
w sobotę na 7 do pracy i mega zapierdziel od rana. ludziom się nudziło w domu i z nudów przychodzili mierzyć fatałaszki :) więc już o godzinie 12 nie wiedziałam jak się nazywam taka byłam zakręcona :D ale przeżyłam.
wróciłam do domu mega zmęczona.. wieczór spędziłam przed telewizorem z bolącym gardłem i lekkim katarem.
niedziela również ciekawie się nie zapowiadała. pierwsze pogrzeb...
potem spotkałam się z koleżanką, posiedziałyśmy na kawie, pogadałyśmy o biznesowych sprawach, przeszłyśmy się po rynku. ludzi masa ! kolejki do lodziarni, kababów kilometrowe!
gdzieś kolo 20:30 przyjechałam do domu i telefon dzwoni. Madzia! czy pijemy piwko :D no to ja bardzo chetnie chociaż nie za dobrze się czułam.. taka połamana. wypiłysmy po bułgarskim piweczku, zjadłyśmy pizze i lulu.
:)
dobrze, że dzisiaj wolne, bo ledwo wstałam z łóżka. nos zatkany, gardło boli, a plecy to tak bolą jakby mi ktoś pałą przyłożył ;/ dzisiaj herbatka, książka, ewentualnie jakiś film i łóżeczko :) wieczorem przyjedzie M. to mam nadzieje, że mnie wygrzeje :)