no to co by tu napisać...
może że miałam suknię do ziemi,atłasową,na górze z udrapowanym srebrem.
darłam się wniebogłosy jak nigdy przedtem,płakałam,szlochałam,dyszałam i wpadałam ekstazę na przemian.byłam boso i miałam białe rękawiczki które w szale zrzuciłam.
czytałam list od męża i byłam tak zestresowana,że gubiłam się w tekście.na szczęście znałam go na pamięć.cóż dodać - zaskoczyłam nietylko innych wokół ale też samą siebie.
ktoś osiągnął nawet katharsis :)
trzymałam w napięciu.po raz kolejny-miałam władzę nad wami!
bo każdy aktor ma władzę nad widzem.on decyduje czy będziemy śmiać się czy płakać,cierpieć czy doznawać błogostanu.
tyle się udało.teraz czekam na wyniki.ale najważniejsze w tym doświadczeniu jest to,że lepiej czy gorzej,ale postawioną przez siebie poprzeczkę przeskoczyłam obiema nogami.