photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 LISTOPADA 2012

drstwor i Klatwa Przypadku odc 2

 

Po wywiadzie dostaliśmy krzyżyk na drogę i polecenie opracowania wywiadu na za tydzień. Rzecz jasna tydzień później nikt z nas nie przyniósł opracowania i w ten sposób umocniliśmy w Mrukliwym Interniście złą opinie jaka już o nas miał. Dopiero gdy na oddziale pojawił się znów Pobłażliwy Ojczulek los zesłał nam- ślepym, głupim kurom- tłuste ziarno. Stanęliśmy przed łóżkiem smutnookiego chorego (ozdobionego świeżą, gigantyczną blizna ciągnącą się przez cala długość mostka) i zaczęliśmy nasze dociekania. Słuchając tego co mówi Pacjent poczułam jak moje martwe wciąż serce zaczyna się budzić, kręcić by za chwile tańczyć jak opętane. Wiem! Przecież ja wiem o czym on mówi. Pobłażliwy Ojczulek powiedział, ze porozmawiamy na dole o tym co usłyszeliśmy ''no chyba, ze macie jakieś pomysły '' dodał z pokpiwającym uśmieszkiem. ''Rozwarstwienie aorty'' wyrwało mi się. Miałam już bardzo dużo krwi w głowie z tych emocji, Pobłażliwy spojrzał na mnie uważnie i zapytał lekko czemu tak myślę. ''Ból promieniował w charakterystyczny sposób (zgodnie z przebiegiem aorty) początek był nagły, przy wysiłku fizycznym''. Oko mu rozbłysło. Już nie chciał mnie podpuszczać , ''Zgadza się, to jest rozwarstwienie aorty. Tego nie wiedzieli nawet studenci czwartego roku''. Jeśli miałabym wybrać najpiękniejszy moment na tych studiach, to właśnie miałam go (dumna i blada) za sobą. Chyba nawet za bardzo przez to urosłam, bo chwile potem, kiedy natknęliśmy się na ślady po drapaniu na plecach pacjenta (tzw przeczosy), a on zapytany o to czy się drapie zaprzeczył, rzuciłam (z miną; 'if you know what I mean') do Pobłażliwego ''może to nie pacjent się drapie. Może pacjent jest drapany''. Od wyrzucenia za drzwi uchroniło mnie rozkojarzenie Ojczulka, który tylko pokiwał głową nieprzytomnie mówiąc; ''może może''.  Potem zabrał nas jeszcze do jednej sali. Wystarczył mi jeden rzut oka na Pacjentkę. Ile razy to widziałam podczas praktyk pielęgniarskich. ''Co to jest'', ''Porażenie nerwu twarzowego''.  Podeszłam bliżej i powtórzyłam wszystkie, zapamiętane przeze mnie, polecenia z badania neurologicznego, które widziałam tak wiele razy w wykonaniu prof. S. Byłam z siebie dumna, ale już w chwilę po odejściu od łóżka poczułam, ze cos chyba poszło nie tak. Obejrzałam się wychodząc z sali na łóżko i chorą, zmieszana kiwnęłam głową i powiedziałam ''dziękuję, dowidzenia''. W domu dotarło do mnie jak zimne było moje podejście.  Prosząc Pacjentkę o marszczenie czoła czy zaciskanie powiek przestalam zupełnie ją dostrzegać. Rozmazała mi się zupełnie, rozmyła. Pomimo tego, ze pochylałam się w odległości zaledwie kilku centymetrów od jej twarzy łapczywie chłonąc objawy, w rzeczywistości rozdzielały mnie od niej grube, powietrzne ściany ulepione z pojęć medycznych, procedur postępowania, opisów porażenia Bella, przebiegu nerwu VII, możliwych przyczyn. Nie macie pojęcia jak bardzo odległy staje się w takiej chwili ten, który gdzieś tam, na końcu, niewyraźnie majaczy. Taki nieważny, niedostrzegalny-człowiek. Smutny, pokonany-ale przecież zbudowany z tej samej materii intelektualno-emocjonalnej co ja czy Ty, pełen historii, połączony z innymi.

Ja: ''proszę wyszczerzyć żeby''

Pobłażliwy do mnie pogodnie: ''pani zęby chyba zostawiła w domu''  do niej ojczulkowato: ''proszę tak zrobić jakby chciała pani wyszczerzyć żeby''.

 

Przepraszam Panią-  żałuję że byłam taka młoda, ostra, wpijającą się.

 

To była ważna lekcja. Tak bardzo nie chcę o niej zapomnieć.

 

Dwa żółte alko-ptaki z mojej grupki były pod wrażeniem tylko jeden, niechętny mi, albo moim popisom nie wykrztusił żadnych slow uznania. Ten dzień (poza naważniejszym co mi z niego pozostało)to był taki trochę dowód na to, ze najwięcej uczymy się nie z książek, a z  obserwacji i dzięki ciekawości, która pozwala nam zapamiętywać to, co zrobiło na nas wrażenie (II rok, zajęcia z pacjenta symulowanego. Prowadząca w ramach ciekawostki opowiada nam historię chłopaka z rozwarstwioną aortą- miał wykonywany przeszczep na zachodzie i bliznę po nim, która wiła się spiralnie wzdłuż całego jego ciała. Przeżył. Zachłysnęłam się wtedy z ekscytacji bo po raz pierwszy dowiedziałam się o tym, ze takie operacje w ogóle są możliwe). Wiem, ze się nachwaliłam niemożebnie ale to jest pierwsza taka historia w moim życiu. Mam nadzieje, ze nie ostatnia

 

W następnym odcinku będzie trochę o zatrważającej patomorfologii, kojącej biurokracji i innych szczegółach z życia trzecioklasisty.
a tout a l'heure  przyjaciele:)

 

zdjecie z ; http://www.blu-ray.com/movies/Frida-Blu-ray/33172/

 

Komentarze

raven8 Zgadzam sie z Zuzka Oliczku (Moja mysl na ten temat to niemal ksero jej wypowiedzi) Jestem z ciebie Dumny prawdziwa spostrzegawczosc godna dr. House'a ^_^ I serce Godne naszej starej dobrej Olik :)
26/11/2012 21:20:19
zyzgul Przyłączam się do alkoptaków: PENIAM Z DUMY- nie tylko za to jak zaszarżowałaś na zajęciach, ale też dlatego, że potrafiłaś też wyciągnąć taką lekcję tamtego dnia. Pewnie nie do wielu osób na medycynie dociera taka refleksja odnośnie traktowania pacjentów, a założę się, że większość z Was- uczące się Łapiduchy- dokładnie tak podchodzi do podmiotu, który musi zdiagnozować. Mądra jesteś, współczująca,
masz powołanie i nadajesz się jak nikt :D
08/11/2012 15:16:24
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika drstwor.