generalnie jak to zauważył ktoś mi blisko dawno nie było tu posta który by się choć trochę upodabniał do poprzednich względem długości czy treści którą może wnosić do życia-a wiec oto i on....
większość tragedii/kłótni i niedomówień wśród gatunku ludzkiego nie ważne czy białych żółtych czy czarnych wynika z tego że jedna osoba nie chce wysłuchać-chociaż nie-USŁYSZEĆ co ta druga ma do powiedzenia... najczęściej jest tak że powstaje problem, jedna osoba która ów problem znalazła udaje się do drugiej by zapytać o co zapierdala, chociaż już i tak jest zła naburmuszona i już ma swoją wersję odpowiedzi na własne pytanie, w momencie kiedy druga próbuje się wytłumaczyć, nie szukając wyjścia i próbując się wykręcić, tylko mówi tak jak było z serducha-druga ma to w du*ie i zrozumieć nie chce....
powstaje sytuacja kiedy obwiniana o coś wkurwia się o to że sie wytłumaczyła ale ktoś trzyma się swojej wersji a ta pierwsza o to że druga nie potwierdziła scenariusza który już sobie wymyślono...... koniec końców żadna ze stron nie szuka rozwiązania i albo wszystko pójdzie w zapomnienie po czasie albo zaczyna się pierdolić, jak kiedy wejdzie Ci drzazga w palec, nie wyciągniesz jej i ropieje.....
Złoto z myśli:
"jeżeli zadajesz pytanie wysłuchaj odpowiedzi, jeżeli masz problem, wyjaśnij, a nie twórz nowego-tak sypią się związki i państwa"