Weszli do poczekalni, gdzie zebrała się już grupka fanów oczekująca na rozpoczęcie imprezy. Z dużym zainteresowaniem przyglądali się rozkładaniu na stołach płyt , koszulek i czapeczek z logiem Universe . Emocje w Ance powoli opadały. Zaczęła przyglądać się wnętrzu. Niewielkie, jasne pomieszczenie z licznymi plakatami na ścianach reklamujące filmy oraz występy znanych kabaretów. W kącie przy drzwiach wejściowych mała gastronomia. Po przeciwnej stronie kasa biletowa, a nad nią wyświetlony napis informujący o dzisiejszym wydarzeniu. Schodziło się coraz więcej ludzi. Wszyscy witali się , jakby znali się od dość dawna. Podchodzili, kupowali płyty i koszulki, a zaraz potem znikali w wejściu na widownie. Przyszedł czas na Ankę i Macieja, aby dołączyli do reszty. Jeszcze tylko prośba pani Beatki, aby po koncercie nie uciekli zbyt szybko i już siedzieli w pierwszym rzędzie. Mała, jak na Bydgoszcz i oczekiwania Ani sala. Światła skierowane na scenę, na której już rozłożony był sprzęt. W głośnikach płynęła stonowana muzyka z płyty. Gwar podnieconych fanów zagłuszał myśli, ale też rozluźnił Anię do końca.
Pierwsze takty piosenki, już nie były zaskoczeniem. Komentarze pana Henryka przed każdą z nich dodawały barwy całej imprezie. Anka szalała przy wesołych rytmach i zachowywała powagę przy smutnych, ba nawet jeszcze kilka razy się popłakała, ale chyba nie było osoby, która nie pomyślała sobie o Mirku, którego niestety zabrakło wśród nas, choć jego obecność można było wyczuć. Po koncercie spotkanie z członkami zespołu, autografy i wspólne zdjęcia. Pozostał niedosyt, ale to co dobre szybko mija. Przez te wszystkie dni oczekiwania na koncert myślała co by powiedziała, gdyby udało się jej zamienić kilka słów z panem Henrykiem, że wyczuwa cierpienie i zmęczenie życiem w piosenkach Mirka, że płakała, jak usłyszała o jego śmierci, że ich utwory pomagały jej przetrwać w trudnych chwilach życia, dawały jej energię do dalszej walki, a z niektórymi wręcz się utożsamia, ale zabrakło odwagi.
Do domu wrócili z Maciejem na drugi dzień. Przepełnieni wrażeniami i bogatsi o kolejne doświadczenie powrócili do szarej rzeczywistości obowiązków. Anka dzięki temu wyjazdowi przekonała się jeszcze bardziej jak mocno Maciej ją kocha i jak wiele zrobiłby dla niej. Była niesamowicie szczęśliwa. W końcu, mimo licznych trudnych dni i dla niej zaświeciło słońce.
Nic dodać , nic ująć. Pozdrowienia dla tych wszystkich, którzy tu zaglądają, a wierzcie mi jest tych osób sporo, ale nie komentują