Czas. Czasem potrzeba go bardzo dużo żeby zrozumieć, zmienić wiele rzeczy.
Ostatecznie zakończyłam pewnien etap w życiu. Miałbyć happy end i wielka miłość ale po prawie roku coś się wypaliło. Mojemu byłemu ukochanu wypalił się mózg. Co rzecz jasna pokazał mi czas... I czas pozwolił mi dojść do momentu, w którym to mi się przestało chcieć, starać i dawać wszystko mimo, że otrzymywałam za to tylko płytkie obietnice, nadzieje i bardzo dużo kłamstwa. Choć na początku ten niestały w uczuciach i bardzo niedojrzały chłopczyk dawał mi dużo szczęścia i miłości, lecz cyrki które potem wyprawiał zdecydowanie za bardzo bolały. Przestałam mieć siłe czekać, i ochote. Za dużo mam szacunku do siebie by to znosić. Zdecydownie zasługuje na więcej. Nawet już nie jest mi przykro. I nawet już prawie nie boli. Nawet poczułam ulgę. Kamień z serca. Tym kamieniem, który mi spadł z serca po ostatecznym rozstaniu byłabym w stanie go zabić. :) SPRAWA ZAMKNIĘTA.
Ponad rok zajeło nam pożegnanie wojny, tego co rozwalił jeden niczego nie warty dupek. Na zdjęciu Ona. Ta, którą straciłam i ta, którą odzyskałam po 1,5 roku. Dobrze, że jesteś duszyczko :* Nasza przyjaźń rodzi się na nowo i bardzo mi z tym dobrze. Tamten film, już nigdy nie zostanie na nowo włączony. Zero powtórek. Teraz czeka nas happy end. Od zawsze, na zawsze <3 Widzisz, za wiele nas łączyło by to zapomnieć od tak. Jesteśmy bardziej pewne, dojrzałe i zdecydowane się starać. Po burzy zawsze wychodzi słońce. I własnie ono wychodzi dla nas.
<3