Nena siedziała w swojej ulubionej kuchni nieswojego mieszkania. Filiżanki w nieregularne krążki czaiły się za nią w oczekiwaniu na kawowe krople, a wymieszane zapachy tytoniu, rumianku i sowieckiego szampana przyprawiały ją o ten ból głowy, który zwykła nazywać szlachetnym, a nawet przyjemnym. W takiej to atmosferze dym papierosowy wyraził jej myśli, których jej przerośnięte serce nigdy samo by nie wyjawiło:
- Ciekawa jestem, czy bałby się Pan,
gdybym w jedną z takich nocy, nagle odwrociła głowę
i powiedziała, że już na Pana nie spojrzę więcej?
I nigdy już Panu nic nie powiem?
Nawet dwóch słów.
Ciekawe, komu by się Pan wtedy poskarzył na
nieprzypadkowość realizmu?
Ostatni raz przejrzała się w kuchennym oknie. Już wiedziała, że nic nigdy nie będzie aż tak szczere i prawdziwe.
fot. by Acia
przepraszam za szał usunięć_