otulona kocem siedzę przy oknie. kończę pić zieloną gorzką herbatę którą zawsze pije M. slucham smutnych piosenek, chociaż dzień nie jest smutny sam w sobie. może to przez pogodę..dni są już krótsze, szybko robi się szarówka, w której czuje się niewidzialna. ideały z dzieciństwa upadają. syrop z cebuli nie ma już magicznego dniałania i nie pomaga, chociaż smak ma rownie dobry co 8 lat temu. chodniki są puste, jak butelki po winie które trzymam w biurku. jak smakują Twoje usta, i jak pachną Twoje włosy.