jestem znów.

Sami powiedzcie ile byście dali żeby wasze problemy znikały w 20 sekund...

Moich jest tak dużo że jedna godzina nie wystarczy.

Miałam wizje że wam tyyle opisze a tu proszę wszystko wyparowało.

Ktoś się pewnie zastanawia czemu nie ma mnie w szkole... no to odpowiadam.

Otóż przebyłam w ten wspaniale dupny łikend grypę jelitową. Część organizmu żyła sobie swoim życiem, co źle się

kończyło dla mnie. Przez łikend zjadłam tyle że hohoo.. prawie nic.

Podłączyli mi nawet internet ale nie wystarczyło kabla i mój komputer z modemem spoczywają tuż przy drzwiach a ja siedzę jak kretyn przy wejściu do pokoju. Mniej więcej wygląda to tak jakbym zapraszała do wejścia. Wcale tak nie jest. Znalazłam extra rozwiązanie... mogę zamknąć drzwi! ale to i tak dziwnie wygląda jak ktoś wchodzi a ja siedzę na podłodze  prawie na samym progu...

Takie rzeczy tylko u mnie w domu :P

Głupie jest to że muszę jechać do szkoły na 15 bo muszę napisać sprawdzian z całego semestru z chemii. Dowiedziałam się o nim w czwartek. Mam wrażenie że 2 dni korków nie wystarczy żeby pozytywnie napisać sprawdzian z półrocznego semestru... Mam nadzieje że zdam. Chciałabym

"Wixa ty zawsze dajesz rade. Tym razem też dasz rade"
" Dasz radę wierze w Ciebie"
"Nie gadaj bo zawsze mówisz że nie dasz rady itp a dajesz. Nie ma co się przejmować dasz radę "

Wszyscy wierzą ja nie wierze... nie tym razem.

Czasem mam wrażenie że podejmuje dobre decyzje czasem trudne czasem łatwe ale ich konsekwencje wracają jak bumerang i to uświadamia mnie że nie wcale podejmowałam dobrych decyzji.