Obiecałem kiedyś, że stopniowo coś o Sobie będę pisać. Także, zaczynamy...
Pod koniec 1 klasy postanowiłem pojechać sobie do Anglii i odnaleźć lepsze życie, myślałem, że jest ono takie, i rzeczywiście przez jakiś czas było. Na moją nie korzyść po 4 miesiącach zaczynałem odczuwać brak bliskich mi osób - wcale nie rodziny.. Tylko 2 przyjaciół.
Filipa i Radka, nie wiem jak to się stało, że związałem się z nimi tak mocno, po prostu nie wyobrażam sobie bez nich życia. Rozmawialiśmy przez czas mojego pobytu na wyspach prawie codziennie, po kilka godzin, widziałem jak bardzo ich to męczy, wiedziałem, że robią to tylko i wyłącznie dla mnie..Każdej nocy zasypiając myślałem co Oni teraz robią, czemu jestem samotny, czemu mam wszystko czego zawsze chciałem i jestem bardzo nieszcześliwy.. Wychodziłem o 7 rano do College'u, a popołudniu jadłem lunch i szedłem do pracy na 10godzin.. Przychodziłem sobie do pustego mieszkania, zawsze łudziłem się, że jak otworze drzwi od domu to zastane tam mój kobiecy ideał, albo kogoś z nich.. Nigdy się tak nie stało, wyobraźnia robiła mi różne figle, co noc było coraz gorzej. Tak bardzo chciałem mieć pieniądze, że zapomniałem w tym wszystkim o Sobie i o tym jaki jestem. Myślałem, że to normalne, że to przez moją ucieczkę do Anglii, że to zwyczajna tęsknota za osobami, dzięki którym byłem szczęśliwy.
Wracając o 4 w nocy z pracy w Lichfield postanowiłem sobie pójść na rynek, zobaczyć jak wygląda stare angielskie masteczko w świetle latarni, było cudowne, takiego widoku nie widziałem jeszcze w Polsce. Usiadłem sobie na chwilę, zaczałem patrzeć w niebo, i zadałem sobie pytanie.
"Czego tak na prawdę chcesz.. Wolisz mieć kasę, której nawet nie jesteś wstanie wydać, bo siedzisz od rana do nocy poza domem? Czy 2 przyjaciół, za których jesteś wstanie wrócić spowrotem do piekła." Tamtego dnia postanowiłem wrócić, i tak też się stało 18 dni później..
17 września wróciłem do Polski, aktualnie jestem z nimi w klasie, niestety moje postępowanie wobec nich bardzo się zmieniło, zaślepiły mnie uczucia, które nieszczęśliwie trafiły tam gdzie ich nie chciano.. W tym wszystkim doszło do tego, że są na mnie źli, ja wiem, że próbują mi pomóc..
Ale czy mówienie "Ona nie była Ciebie warta" jest dobre ? Szczerze mówiąc, pokłóciłem się z nimi o osobę, której nie ma. Jest mi źle, bo wiem, że mają racje.
Od przyjazdu spotyka mnie więcej złego niż dobrego, nie wiem dlaczego..
Momentalnie straciłem wszystko, dostałem mandaty - wypłaciłem się, pokłóciłem się z pewną osobą, następne dwie odemnie odeszły, jedną na własne życzenie wyrzuciłem : /
A wczoraj zgubiłem portfel, wszystkie dokumenty i pokłóciłem się z najlepszymi przyjaciółmi o kogoś, kogo nie ma..
Filip miał rację, zmieniłem się, zmieniłem się do tego stopnia, że straciłem i jego i Radka. Moje życie na prawdę ostatnio się jebie, z niewiadomych przyczyn nikt nie potrafi ze mną wytrzymać. Czuje się na prawdę okropnie, bo mam wrażenie jakbym oszukiwał sam Siebie, przez dumę i uczucia dzisiaj jedna osoba spuszcza wzrok jak mnie mija, druga boi się powiedzieć mi cokolwiek w twarz a dwie następne twierdzą, że od "pierwszej" osoby mi odjebało, że powinienem się leczyć bo jestem emocjonalnym wrakiem, który już raz widzieli, dawno temu jak mnie poznali. Myślę, że to koniec mnie i moich starań o cokolwiek, jestem sam, zniszczyłem wszystko na czym mi zależało, także mogę iść usiąść i pomyśleć. Pobyć sam przez jakiś czas..
Co do samego mnie.. Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje, myślę, że jestem po prostu niezrozumiany, ilekroć chciałem dobrze, to ktoś albo coś to niszczyło, trzeba przyznać, że przez jakiś czas wszystko współgrało idealnie, byłem szcześliwy, nikomu nic nie robiłęm, ale wystarczyło dać odrobinę luzu i wszystko poszło w las, nie wiedząc czemu do tej pory wszystko konsekwentnie się pieprzy.
Czasami mi się wydaję, jakbym już nic nie czuł.. Wczoraj podczas kłótni wcale mi nie zależało na tym, żeby to naprawić.. Do teraz czuję gniew, ale za każdym razem jak się kładę to widzę te wszystkie wspomnienia i zwyczajnie podchodzą łzy.
http://www.youtube.com/watch?v=2kSnZIeYiJ4