pozdrówcie ode mnie piaski bułgarskie. i chorwackie. pozdrówcie ode mnie polskie lasy, krakowskie bruki, podkielecki łąki, gorzowskie narkotyki, kwiaty które rosną Wam pod domem, bo jak na nie patrzycie to na pewno milej się oddycha.
a ja ucałuję od Was spód mojej kołdry i wierzch poduszki. moje niezapisane kartki i niewypisane długopisy. a jeszcze dni killka i pomacham nawet, z pędzlem w ręku.
bo niebo dziś jest niebieskie i rozpychają się na nim pulchne chmury, bo już nigdy nie będzie takiej muzyki*, bo mój pies sam zabiera piłkę na spacer, bo nie trzeba jeszcze długo prasować białej koszuli. i w tym wszystkim miłym cieszę się, że tak wciąż może być. że to może istnieć, choć ja jestem spróchniała.
*