Za 10 lakjków nast czesc. ;]
Dzień w szkole był udany , co sie rzadko zdarza . Flo oprowadził Vivi po szkole , poopowiadał jakie tu są zawody jezdzieckie , dowiedziała się że jej nie miła kolezanka z klasy prowadzi szkółkę jeździecka i ucza tam tylko skoków . Vivi z mamą chciały otworzyć szkółkę z dressage .
***
Jestem już w domu , zjadłam no to weekendzie witaj . Tato nie wraca , martwimy się z mamą o niego , miał tylko jechać na chwile a nie ma go juz 2 dzień , pewnie miał jakąś delegacje w pracy ..
-Mamo , kiedy tato przyjedzie .? Odzywał sie .? - zapytałam zmartwiona
-Nie , niewiem , nie odzywał sie , ale się odezwie napewno . Idźpolonżuj przez 20 min Prime , i pojeździj na Rubinie , jak ci się uda to już próbuj Trawersu - powiedziała mama .
-No dobra .. dla mnie to tylko przyjemność.-powiedziałam zadowolona .
-Jak miło widzieć uśmiech na twojej twarzy - powiedziala szczęśliwa mama .
***
Polonżowałam Primke , wciąż mnie dręczyły myśli z tatą, ale dobra , potem zapomniałam już , teraz jak nazwać źrebaka , jak to bedzie klacz .? a jak ogier.? niewiem nie mam pojęcia . Wszystko mi się już mieszało.. cały czas myśle o Flo. Dzisiaj Prima była grzeczniutka ,taki cukiereczek dosłownie , To zamknełam ją w boksie .
Wziełam Palcat , ogłowie i nałożyłam sztyblety , pouczyłam troche traweru Rubinka , chyba trochę załapał.. Wsiadłam na niego na oklep , stepikiem jezdziłam z 20min , później zakłusował mi już sam i próbował z własnej woli mi trawersować . Aż sie uśmiechnełam . Jakoś zaczął mi brykać , i galopem , i skacze i galopem jakoś dostał energii . ;) Stanął mi wysokiego dość dęba , utrzymałam się i usłyszałam klaskanie , popatrzyłam w prawo a tam Flo z moją mamą .
Ale musiałam zrobić minę.. Jak Rubin ich ujrzał to jeszcze szybciej , i szybciej i biegnie , i szybciej , ledwo co wychamował.. ; )
Pojdechalismy jeszcze blizej juz z gracją i kłusem , przez pare sekund po'trawersował i oni brawo , ja dziekuje dziekuje . ;) Rozstepowałam go i dałam mu na dzisiaj spokój .
Florian zapytał czy moge z nim iść w pewne miejsce , zgodziłam się . : )
Szliśmy i szliśmy z 30 min w góry . Zobaczyłam biegnące mustangi miedzy góry którerobią półkole , weszlismy tam , był tam piekny wodospad ... woda taka przejrzysta ze mozna było sie tam kąpać , tam było przecudownie . Okazało sie ze Tato z Mamą wykupili ten teren , to jest teraz nasze oraz tych dzikich mustangów . Niechciałam wracać ale nie było innego wyboru . Wrócilismy ok. 21 . Na pożegnanie Flo powiedział..
-...