W zwykłym mieście , zyła sobie dziewczyna , nazywała się Virginia.Miała 14lat. Nie miała znajomych , przyjaciół , nikogo , jedynie rodzine. Nikt nie zwracał na nią uwagi , wszyscy ją na korytarzach w szkole omijali . Poprostu była zamknięta w sobie , nie lubiana .. uważali ją za zwykłe nic nie warte ścierwo.. a dlaczego .? niewiadomo.. Był początek wiosny ale było bardzo ciepło.
No więc jak na codzień , wybudziła się nad ranem krzycząc... miała koszmar.. po 40sek zadzwonił budzik , jak zwykle poszła do łazienki spieła swoje brązowe włosy w koka , lekko sie pomalowała , te swoje niebieskie oczy podkreśliła czarną kredką , ubrała się w krótkie, jasno-dzinsowe spodenki z ćwiekami , białą bokserke + dzinsową krótką kurtkę . Zeszła na dół , zjadła śniadanie jak zwykle były przyszykowane kanapki , z których zjadła pół jednej , poprostu była nie dosc ze chuda to jesc nie chciała. Nałożyła czarne trampki , włożyła słuchawki do uszu i puściła sobie Pezet - Spadam ,zarzuciła plecak na ramie i wyszła do szkoły . W szkole jak zwykle przechodząc korytarzem była wytykana , ale się nie przejmowała, olała wszystkich i wtopiła się w świat marzeń. Po 7godzinach przyszła do domu , już byli rodzice , zobaczyła mnóstwo kartonów..
-Co się dzieje .? zapytała zdezoriętowana.
-Córeczko , dostaliśmy lepszą pracę na końcu kraju , dziś już wieczorem wyjeżdżamy..- oznajmiła nieprzkonująco .
-Aha , spoko , pójdę sie spakować - i ruszyła w strone pokoju.
***
4godz później ...
***
-WYJEŻDŻAMY !! - krzyknął tato Vivi na cały dom , wszystko juz było w samochodzie..
Jechali 16 godzin .
Wjechali na duże ranczo , były tam góry , bylo tam tak pięknie zielono .!
-Bożee.. - westchneła ze zdumieniem Vivi co jej sie nie zdarza..
-To nasze.? - zapytała..
jak narazie może być.? czy napisać ciekawszą drugą część .? i wtedy postanowicie .?