x

wizytacja



~*~

od kilku dni jestem w rozsypce

obojętność pomieszana ze smutkiem przywiodły mnie znów na fotobloga

wszystko jest jakieś takie nie wiem

a może wiem, ale nie dopuszczam tego do siebie

święta były nijakie, humory średnie, do tego kac po sobotnich urodzinach M., to wszystko się złożyło w dziwną całość wysysającą życie XD

w takich chwilach marzę już o swoim domu, własnych zasadach i robieniem po swojemu

coraz bliżej komunia w Sandomierzu, coraz wyraźniej nie widzę wyjścia z sytuacji, przybija mnie to, ale trzeba brać pod uwagę fakt, że nie zrobię jak wszyscy i nie zostawię w domu piątki kotów, w tym jednego chorego.

najlepiej, zapowiedzieć nas wszystkich, spakować sie i mieć w dupie, a co będzie to będzie!!!

ja wiem co będzie - płacz i rozczarowanie, bo nie wszyscy tam w tym roku pojedziemy.

nie chce mi się pracować, myśleć ani nic.

mam teraz fazę na szukanie roweru elektrycznego, zrozumiałam że go chcę po ostatniej wycieczce rowerowej, gdy znowu jechałam kilometr za resztą a moje serce chciało mnie udławić.

potem przejechałam się elektrykiem i zrozumiałam co to znaczy w końcu przyjemność z jazdy na rowerze.

już nie mogę się doczekać wycieczek po wybrzeżu, Białowieży i Parkach Narodowych

tylko z kim ja tam pojadę, pewnie wcale albo sama, ale elektryczny rower daje mi dodatkowe poczucie bezpieczeństwa że w razie czego chociaż szybciej ucieknę przed niebezpieczeńtwami XD

majówka zapowiada się do pizdy, wszyscy wyjeżdżają, ja oczywiście nie wyjeżdżam bo ostatnio nie jeżdżę nigdzie, bo znów musiałabym chyba sama, w zeszłym roku niby też nigdzie nie byłam ale to była jedna z najfajniejszych majówek!!

z ogniskami, stawikami, kebabem i rowerami też.

w tym roku na to nie liczę, będę leżeć w domu i zbierać siły na nadejście lata

tak poza tym to tygodnie lecą mi jak z procy

znów jest środa, znów dziś rura, za sekundę znowu weekend

co jest co jest