photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 MARCA 2011

Wyjście

Przed kamiennymi schodami prowadzącymi w dół, w wielkiej sali, ktorej sciany zdobiły malowidła, podróznicy zatrzymali sie i rozbili obóz. Płoneło ognisko rozpalone przez Mari-Sol. Na tym ogniu Orik własnie przygotowywał gulasz z miesa olbrzmiej jaszczurki. Upolował ja niespełna godzine wczesniej, starannie oddzielił mieso od kosci i skory.
- Z tego gada mozna zrobic pare bukłaków na wode. - powiedział.
Orik, kiedy jeszcze mieszkał w Gelden, posiadał dobrze prosperujący sklep. Sprzedawał dziczyzne, skóry, luki i strzały. Był najlepszym łuczkiniem w Silden, do pomocy najmował trzech czeladników. O wyprawianiu skór wiedział wszystko, ale nikt nie przejmowal sie tymi słowami.

Wędrowiec i Mari-Sol siedzieli niedaleko wielkich drzwi, ktore zamiast znajdowac sie w oscieznicy, lezały wyłamane do wnetrza komnaty. Czane drzwi były pokryte białymi inkrustracjami, prawdopodobnie wykonanymi z białego marmuru jak całe pomieszczenie. Tylko na srodku znajdowało sie wielkie, złote słonce.
- Powiedz mi, czy teraz juz jestesmy bezpieczni? Nie zagrazaja nam Wynoty? Skad się wzieły te stworzenia? - dopytywał.
Lecz Mari-Sol juz od paru dni domyslała się, ze Wędrowiec bardzo lubi jej głos. Od wizyty w bibliotece rozmawiał z nia bardzo czesto.
- Nie. Jestesmy tu niemal zupełnie bezpieczni.
- Niemal?!
- No... tak. Bo widzisz... - mowiła urywkami - tu niedaleko... Tu niedaleko jest jaskinia goblinów. Teoretycznie nie sa grozne, ale zabieraja wszystko, co złote. Monety, guziki, zapinki... Wszystko zabieraja do swojego legowiska. Gobliny na szczescie zyja tylko w tych górach, ale pilnuj dobrze swego Ostrza, bo jako ze jest wykute ze złota, nigdy nie wiadomo czy gobliny nie wyciagna po nie swoich brudnych łap. Sam ogien nie pomoże tak łatwo, jak przy spotkaniu z Wynotami.
- Więc wystawimy warte. Ja stane pierwszy na strazy, potem Orik. Oriku co Ty na to? - spytał przyjaciela, lecz ten nic nie odpowiedział - Wiec postanowione. Ty spokojnie sie wyspisz, a my zmienimy sie w nocy. Orik zbudzi nas rankiem.

- Kto zabrał moj złoty sygnet?! - wybuchnał gniewem Orik, ktory nie przysłuchiwał sie rozmowie towarzyszy - to była jedyna pamiatka po mojej zonie!
- Gobliny! - syknał Wędrowiec - Mari-Sol, możesz zaprowadzic nas do ich leża?
Zawracajac w kierunku, z ktorego pare godzin temu nadeszli, doszli do kamiennego mostu. Tego samego, o ktorym wspominał Kelborn. Po drugiej stronie przemykały ciemne kształty, jakby cienie, ktore znikały w szczelinach sciany. Przeszli na druga strone, ostroznie stawiajac kroki, poniewaz kamienny most był wezszy na srodku. Gdy znalezli sie na drugiej stronie, od razu wyczuli smród goblinów.
Gobliny były spokrewnione z orkami. Miały około metra wysokosci, ciemna łuskowata skore, długie łapy zwisajace niemal do ziemi. Ich małe łebki z wielkimi czarnymi oczyma przy chodzeniu poruszały sie w przod i w tył, a zupełnie niewielkie paszcze naszpikowane były ostrymi jak brzytwa ząbkami. Nie posługiwały sie orężem typu łuki czy miecze. Rzucały za to ciezkimi kamieniami. 
Po przedostaniu sie na druga strone Orik, jako dobry tropiciel odnalazł slady prowadzace do duzej jaskini. Wnetrze oswietlone było ogniem z wiekiego ogniska. Gobliny, zebrane wokoł wymachiwały długimi łapskami i skrzeczały przerazliwie. W głebi sali znajdował sie stos złotych przedmiotów, ktore w swietle błyszczały hipnotyzujaco. Nagle cien wyłaniajacy sie z jednego z korytarzy przesłonił swiatło padajace na skarby.

Zobaczyli wielkiego stwora, wysokiego na trzy metry. Jego masywne cielsko obwieszone zlotymi łancuchami wygladało imponujaco. Umiesnione łapy dzwigały wielki kamienny młot. Grube jak pien dębu nogi stawiały potęzne kroki. 
Nagle jeden z golbinów zaczal piszczec. Podróznicy zostali dostrzezeni. Reszta goblinów szybko spojrzała w kierunku wejscia do jaskini. Łoskot jaki sie przy tym podniósł był nie do wytrzymania, Chwile pozniej w ich strone poleciał pierwszy kamien, potem nastepny. W pare chwil zostali zasypani kamiennym deszczem. Wędrowiec szybko wyciagnał miecz. Orik znad jego ramienia wycelował strzałe, a Mari-Sol zapaliła swoj kostur. Rozgorzała walka.
- Konsar Amun Asan - wypowiedziała Mari-Sol i w tej samej chwili bronie jej towarzyszy rozgorzały ogniem, niegrozny dla władajacych, zabojczym dla goblinów. Orik trafiał przeciwników raz po raz, niektorzy padali martwi, inni zapalali sie od płonących strzał. Wedrowiec siekł Ostrzem, przedzierajac sie szybko do ogniska. Nagle wielka masa zagrodziła mu dalsza droge. Spojrzał w gore i zobaczył wielka paszcze z rzedem zębów. Wiekszosc była płaska, ale od nich wyraznie odcinały sie cztery wielkie kły. 

Bez namysłu zaczał Ostrzem ciac nogi stwora, lecz bez rezultatu. Stwor zaczał kontrowac, wymachiwal na prawo i lewo ogromnym młotem, lecz Wędrowiec był zwinny i kazdego ciosu unikał. Młot uderzył o wystep skalny i zablokował sie.

- Oto szansa. - pomyslał i z doskoku jednym uderzeniem gładko odciał łape wielkiemu stworowi.
Towarzyszacy temu ryk spłoszył reszte goblinów, ktore umkneły w poplochu w boczne korytarze. Orik wycelował i wypuscił strzałe, ktora trafiła w oko olbrzyma. Wędrowiec wbił miecz w odsłonieta klatke piersiowa i stwor padł na ziemie, ledwo dyszac. Nasz bohater przekrecił miecz w prawo. Wódz goblinów wyprezył sie po raz ostatni. 
- To niemozliwe! Myslałem ze Ghundrak, wodz goblinów, to tylko legenda! - wykrzyknał zdumiony Orik.
- W kazdej legedzie jest ziarno prawdy, przyjacielu. - powiedział Wędrowiec ocierajac miecz.

- W tej było wiecej prawdy, niz tylko ziarno - powiedziała Mari-Sol zdejmujac z palca olbrzyma sygnet i podajac go Orikowi - To pewnie Twoje.
Przejrzeli złoto zgromadzone w głebi jaskini. Mari-Sol zabrała zloty sztylet, Wędrowiec wypatrzył piekny złoty pierscień, bardzo bogato zdobiony zielonymi szmaragdami. Oprucz tego zabrał takze niepostrzezenie zlota zapinke w kształcie płomienia. Orik nie zabrał niczego, czuł satysfakcje z tego, ze odzyskał sygnet zony.
Wrocili do swojego obozu. Zrobili tak jak ustalili, tyle ze warty nie trwały po piec godziny, tylko po cztery. Rankiem zjedli sniadanie, zebrali swoje rzeczy i wyruszyli. Wychodzac przez niewielkie wyjscie na swieze powietrze zostali powitani przez piekny słoneczny dzień.

 

 

Informacje o darthraven


Inni zdjęcia: 1475 akcentova138. atanaRower aceg:) dorcia2700935 photoslove25włóczykij itaaanDo mycia szyb. ezekh114Nie płacz przyjacielu bluebird11Znane. ezekh114Dzisiejsza TĘCZA (15.05.2025r.) xavekittyx