Wieza Królów. Szary Kieł. Wysoki na piecset metrów donżon wygladał imponujaco. Szeroka u podstawy tak, ze dwustu ludzi chwytajac jeden drugiego za rece mogło opasac całosc w obwodzie. Co sto metrów wieza zwezała sie ku górze, a w miejscu zwezenia widoczne były tarasy. Szczyt donzonu pokrywał spadzisty dach z czystego złota. Na całej wysokosci wieza pokryta była płaskorzezbami przedstawiajacami najrózniejsze zwierzeta i rosliny.
- Dlaczego szary, skoro jest snieznobiały? - spytała Mari-Sol.
- Zobaczycie. - powiedziała Arnea.
Weszli przez wielkie drzwi z białego drewna. Inkrustracje wykonane z czarnego hebanowego drewna ukazywały dziesiec scen walk o Rendoval i cztery sceny budowy wiezy. We wnetrzu panował chłód. W glównej sali, wysokiej na dziesiec metrów, wszystko mieniło sie roznymi odcieniami szarosci. Posadzka była ciemniejsza od scian, niemal czarna, wytarta przez setki lat uzytkowania. Na scianach brak obrazów, fresków, arrasów. Wszystko w odcieniach szarosci. Panowała grobowa cisza. U podstawy wysokich schodów w milczeniu stało pieciu zołnierzy w czarnych jak smoła zbrojach. Nie posiadali na hełmach kruczych pióropuszy takich jak Arnea. Kirysy dopasowane do ich ciał byly kute na zamówienie przez płatnerzy w czwartym kregu miasta. Ci sami ludzie wykuli takze rekawice, kolczugi i hełmy garnczkowe. Wszystko wykonane z najwyzszej jakosci czarnego ornaru. Najdrozszego i najtrwalszego materiału w calym Królewstwie Edoreth.
- Cisza tu jak w grobowcach. Juz wiem dlaczego ta wieza zwana jest Szarym Kłem.
- Tak nazywaja ja ludzie z miasta. - wtracił Wędrowiec - Wyżej korytarze i izby sa juz malowane normalnie, w kolorach.
- Chodzcie za mna, czas nagli. - ponagliła ich Czarne Strazniczka - Thor czeka. A nie lubi czekac.
Weszli najpierw szerokimi schodami głównej sali, by znalezc sie w mniej przestronnym korytarzu. Na drzwiach wyrty był numer I , lecz nie weszli przez nie. Wspinali sie po stromych stopniach w gore. Mijali wiele nastepnych drzwi z kolejno wyrytymi znakami pieter, az doszli do platformy.
- Teleporter! Niezła gratka dla magów! - wykrzykneła zaciekawiona Mari-Sol.
- Maja tu wiecej magicznych rzeczy, niz podejrzewaja. - powiedział obojetnie Orik.
- Mamy nawet magów podrozniku. - wtraciła Arnea. - Jak Cie zwa?
- Orik. Orik z Gelden.
- Ten Orik?! Ten ktory złupił skarbiec okrów w Ur-Kush?
- Słyszałas o mnie?! - spytał pobudzony - Nie ukrywam, ze bez obecnego tu Wędrowca daleko bym nie zaszedł.
- Przestan! Zawstydzasz mnie - zasmiał sie nasz bohater.
- Oczywiscie ze o tobie... O was słyszałam. - poprawiła sie.
- Chyba bede musiała nadrobic i posłuchac o waszych przygodach. - powiedziała czarodziejka usmiechajac sie do Wędrowca.
- Zapewne opowiem ci, gdy bedziemy mieli chwile czasu.
- Przepraszam ze wam przerywam. - Wtraciła Strazniczka - Ale czas na nas. Do teleportera wchodzic pojedynczo, w odstepach co minute. No chyba ze chcecie sie wymienic jakimis czesciami ciała. Przy podrózy przez teleporter poczujecie dotkliwe zimno, a po dotarciu na miejsce mozecie miec mdłosci. Jesli kto zwymiotuje na posadzke, bedzie ja czyscił własnym płaszczem!
Bez pospiechu wchodzili do teleportera. Na poczatku Arnea, pozniej Orik, Mari-Sol i Wędrowiec. Nikt nie zwymiotował.
Znalezli sie gdzies w gornych pietrach. Izba była przestronna, zajmowała cały poziom. Na srodku sali stał okragły stół. Przy nim jedenascie pieknie zdobionych krzeseł. Za soba mieli rzad teleporterów, kazdy z nich prowadził do innej czesci dozonu. Na przeciwko znajdowały sie dzrwi, a za nimi schodzy prowadzace w gore, do Sali Audiencyjnej Krola.
Przy stole, na najpiekniejszym krzesle siedział Thor. Na innych zasiadali najwazniejsi mozni, magowie oraz Czarni Straznicy. Wędrowiec pamietał wiekszosc z nich z czasów, gdy był dowódca Czarnej Strazy. Brakowało Krola.
Cała czwórka zajeła miejsca na dostawionych krzesłach. Thor wstał. Spusił wzrok i rozpoczał smutna przemowe.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24