Koniec weekendu.. czyli czas którego bardzo nie lubię.. ale na naszej wspaniałej akademii takie jest życie- od piątku do piątku.. i niestety zawsze się ten weekend kończy.. po to by zawlec nas na wykład :P
Czasem jednakże znajdą się ludzie, którym i tak uda się wykrzesać coś z tego czasu, do ostatniej kropelki, tak jak dziś :) aż po powrocie do domu zacząłęm przeglądać jedne z optymistyczniejszych zdjęć i efektem tego jest pamiątka z gór którą wam wkleiłem ;)
Tak.. biały puch.. piękne przezroczyste powietrze.. osłona na obiektyw.. słońce, ciepełko i wspaniali ludzie.. oczywiście nie zapominając o dwóch deskach przypiętych do stóp :D takie były tegoroczne ferie, a jeśli takie świetne mają być wszystkie wyjazdy w wolnym czasie, to aż warto się przemęczyć przez wszystkie dni i systemy eliminacji studentów :P to tyle ode mnie :) dzięki wszystkim za wyjazd! po tygodniu już by się chciało wracać... argh!
A i dzięki pewnemu człowiekowi za umiejętne wykorzystanie dzisiejszego dnia :D