Hej , przepraszam że tak dawno mnie tu nie było , ale nie miałam jakoś czasu wszystko naraz zwaliło mi się na głowę , ehh ale trzeba się cieszyć za knem piękna pogoda ;) .
Tak ze spraw organizacyjnych to chcialam powiedziec ze poprosilam kolege o zrobienia za mnie notki a wy nie wiadomo co ;/ Dziś będzie pewqna historia. Postaram się aby notki były pisane jakoś jak tylko znajdę czas to będą ;) Możecie pisać na pm na wywiadera na poczte nie będę wam przedłużać i zapraszam na notkę:
Cześć, to ja. Chociaż znam swoje imie-nie wiem, kim jestem. Nie znam już siebie, nie wiem co lubię, a czego nie.
Cześć, to ja. Ania. Mam 15 lat, a to moja historia:
Cześć, jestem Ania i mam 6 lat. Chodzę do przedszkola, lubię tam chodzić, w przedszkolu jest zawsze wesoło. Naprzeciwko mojego przedszkola stoi blok. Nie byle jaki blok, najważniejszy, jaki może istnieć, bo mieszka w nim moja babcia i dziadek. Strasznie ich kocham, są rodzicami mojej mamy. Z przedszkola odbiera mnie babcia, idziemy do niej gotować obiad i czekamy, aż dziadek wróci z pracy. Mój dziadek to super gość. Co tydzień mierzy mi wzrost, podobno jestem coraz wyższa! Jak dziadek przyjdzie to jemy nasz obiad, a potem przychodzi mnie odebrać mama. Mama moja jest księgową i ma swoje małe, własne biuro. Potem jedziemy do domu. Samochodem jest to 10minut drogi. Strasznie lubię swój dom. Szczególnie pokój, mam dużo pluszowych misiów, lalek, zabawek i w ogóle wszystkiego, co tyle chcę. Tatuś przysyła mi z USA, bo tam pracuje. Strasznie go kocham i za nim tęsknie. W domu mama je obiad a ja czekam aż przyjdzie mój brat. Nosi długie włosy i czarne ubrania. Chyba jest ''metalem'' tak słyszałam, jak rodzice mówią. Ale to mnie nie obchodzi, jest strasznie kochany i w ogóle bardzo go lubię. W ogóle to strasznie kocham całą moją rodzine. Tylko szkoda, że moi rodzice tak często się kłócą. Mama stale wypomina tacie, jakieś błędy. Wypomina mu, że go nie ma. Ciągle się kłócą. Jest mi przykro, tego słuchać.
Jestem Ania, jestem już starsza. Chodzę do szkoły. Chodzę do 3 klasy, lubię się uczyć. Po szkole odbiera mnie babcia, idziemy do niej i odrabiamy razem lekcje. Potem zabiera mnie mama i jedziemy do domu. Moi rodzice nadal się kłócą, a ja nadal tego słucham.
Jestem Ania, jestem coraz starsza. Chodzę do 6 klasy. Słucham dużo muzyki, mam dużo znajomych. Nienawidzę się uczyć, w ogóle świata nienawidzę. Po szkole idę już sama do domu. Mój brat nie ma już długich włosów, moja babcia już mnie nie odbiera, mój dziadek już nie mierzy mi co tydzień wzrostu. Przecież to dla dzieci... ja już jestem dorosła, tak? NAWET PAPIEROSY PALĘ!
Jestem Ania, dorastam. Chodzę do 1 klasy gimnazjum. Nienawidzę świata, nienawidzę ludzi, nienawidzę siebie! Nienawidzę wszystkiego, wszędzie, tu i teraz! Dostaję wszystko... prawie wszystko, o co poproszę moich rodziców. Dlaczego? Może chcą mi wynagrodzić to, że prawie nigdy ich nie ma, że muszę słuchać ich kłótni, nie wiem. Jestem po prostu rozpieszczonym bachorem. Mój brat studiuje w Krakowie, jego też tu nie ma. Jestem sama.
Jest druga klasa gimnazjum, nienawidzę coraz bardziej. Nie radzę sobie sama, ze sobą. Płacze po nocach. Tne się. Nie umiem sobie ze sobą poradzić. Jestem zamknieta w sobie. Mam wiele znajomych, lubię 10% z nich. Piję, palę. Ale chce czegoś więcej... chcę tego szczęścia jakie opisują ci ludzie... chce tego!
Jest 31.12.2011r. Mam w ręce opakowanie leku na kaszel Acodin. Pewnie słyszeliście, na pewno słyszeliście. Co mam z tym zrobić? Ile wziąć? Jak? Nie myśląc... biorę 10 tabletek, popijam napojem energetyzującym, wciągam kreskę tabaki. 15 minut później... co robić? Biorę kolejne 10 i popijam Tigerem. Znowu wciągam kreskę tabaki. Muszę się zbierać, zaraz po mnie przyjadą. Biorę byle co z szafy, byle co do torby i czekam. Przyjechały dziewczyny. Tata naszej koleżanki ma nas zawieźć do kolegi z klasy. Nie ogarniam kompletnie nic. U kolegi wzięłam następne 10 i popiłam piwem. Po drodze wypiłam trochę wódki, zapaliłam kilka papierosów. Czyli razem wzięłam 30, całe opakowanie....
Gdzie ja jestem? Kim ja jestem? Co się dzieje? Najgorszy bad trip w moim życiu. Płakałam przez 3 godziny, chciałam wymiotować ale nie miałam czym. Nie mogłam stać, siedzieć, leżeć, nic nie mogłam. Prawie trafiłam do szpitala. Pierwsza myśl, gdy wytrzeźwiałam ''NIGDY WIĘCEJ''
Niestety tak się nie stało...
Kilka dni potem wzięłam znowu, brałam najpierw 10, potem 15, i coraz więcej... Brałam dla zabawy, ze znajomymi.. W szkole, lepiej sie skupiałam, miałam lepsze wyniki. Brałam coraz więcej, aż w końcu się uzależniłam. Nigdy bym nie pomyślała, że tableteczki na kaszel, pakowane po 30 w opakowaniu, za niecałe 6złoty mogą zapanować nad moim życiem. Teraz jest wrzesień tego samego roku. Acodin biorę nałogowo, może nie sam Acodin tylko dxm, czyli to, co daje tą super '''faze''. Czyli wychodzi na to, ze Acodin biorę już 9 miesięcy prawie. Próbowałam też wielu innych rzeczy, narkotyków słabszych...i mocniejszych. Jestem też uzależniona od papierosów. Często pije alkohol.
Teraz? Teraz nie mam nic. nie wiem, kim jestem... momentami czuję się, jak wariatka. Nie wiem, co robię, co myślę, co czuje. Nie zależy mi prawie na nikim i niczym. Gdy wstaje rano, myślę ''zaćpać''. Czasami siedzę i trzęsę się, jak pobity pies, serce nawala mnie, jakby ktoś tłukł w nie batem, czasami jest tak dlatego, że nie wzięłam... czasami dlatego, że wzięłam a mój organimz nie ma już siły tego przetwarzać. Robię wszystko, żeby nigdy nie zostać bez kasy, muszę mieć chociaż na ten Acodin, jeśli nie na nic lepszego. Muszę też palić. MUSZĘ.
Zmagałam się z potwornymi bólami głowy, żołądka, wątroby, serca. Były momenty, kiedy ze szkoły ledwo dochodziłam do domu i padałam pod schodami. Oddaliłam się od rodziny, od przyjaciół. Straciłam wszystko, co miałam. Sama w to weszłam, sama jestem sobie winna. Wciągnęłam w to kilka osób, o ''kilka'' za dużo. Teraz odradzam Wszystkim branie czegokolwiek. Ja już nie chce przestać, chce któregoś dnia się zaćpać na dobre... ale dlaczego Wy to robicie? Żal mi osób, które wchodza do apteki po jakiekolwiek leki dające tzw. ''faze'' albo wyciągają ręke do dilera. Chce, żeby to wyżej uświadomiło Wam, że przez takie gówno można stracić o wiele za dużo. Można stracić rodzine, przyjaciół, własną dusze. Nie robie już tego, co kiedyś kochałam. W szkole nie mogę się na niczym skupić, wszystko przychodzi mi z trudnością.
Nie chce, żeby uzależniały się kolejne osoby. Dziękuje