Hej kochani , przepraszamy że nas tu dawno nie było po prostu wynikło takie a nie inne problemy no ale niestety , zaczęła się szkoła jak tam robaczki nowe klasy osoby w szkole ?. Oczywiście możecie nadal pisać do nas na pw pisać zwierzenia nastolatków dalej odpowiadamy na wasze wiadomośći i staramy się prowadzić tego photobloga normalnie żeby wszystko wróciło do normy i jeszcze raz przepraszamy a teraz zapraszamy wszystkich na zwierzenie nastolatków ;) . I Życzę wam miłego dnia .
Bardzo polecam abyście przeczytali to zwierzenie ponieważ jest ono przestrogą dla wielu z was
Był piątek, jak co tydzień postanowiłam spotkać się z koleżankami. Postanowiłyśmy pójść do Oli ;) Siedziałyśmy, gadałyśmy, śmiałyśmy się, w ogóle nie zwracałyśmy uwagi na czas, nie patrzyłyśmy też na telefony. Wzięłam do ręki telefon, godzina 22.10 i 7 nieodebranych połączeń od - mama. Od razu oddzwoniłam, przeprosiłam mamę , że nie odbierałam. Mama powiedziała ze jeśli chcę to mogę jeszcze zostać u koleżanki, a ona przyjedzie po mnie o 23 - zgodziłam się. Nadal gadałyśmy ;)
Okazało sie że mama nie będzie mogła po mnie przyjechać... koleżanki obiecały , że mnie odprowadzą. Ubrałyśmy się, wyszłyśmy od oli około 23.15. Nina, Lena i Oliwia mieszkają obok siebie, ja jednak mieszkam dalej niż one. Odprowadziły mnie do takiej wąskiej dróżki (przez tą dróżkę dotarłabym do domu w 15 min, gdybym szła normalną drogą zajęłoby mi to co najmniej 30 min) Dziewczyny chciały iść ze mną ale zapewniłam je, że dam sobie radę, rozstałyśmy się. Szłam, zauważyłam 3 chłopaków, patrzyli się na mnie, ja na wszelki wypadek wyjęłam tel i wybrałam nr do mamy. Przeszłam obok tych chłopaków, jeden z nich złapał mnie mocno za rękę, wyrywałam się więc podszedł też ten drugi, trzeci z nich wyciągnął nóż i nim wymachiwał, chcieli kasy, usłyszałam krzyk " zostawcie ją" wtedy chłopak z nożem zrobił mi krechę na prawym policzku, uciekli. Podbiegł do mnie chłopak i zapytał czy nic mi nie jest, przedstawił się i odprowadził mnie do domu, tam mam bardzo mu podziękowała, pojechał ze mną i mamą na pogotowie a później na policję, po tygodniu złapali tych trzech chłopaków. Została mi blizna, jednak smarowałam ją kremami, więc nie jest już taka duża, zresztą nadal ja smaruję. Z Damianem, który uratował mi życie kumpluję się do dziś, chociaż jest starszy o kilka lat.
PISZĘ TO NIE PO TO ŻEBY WZBUDZIĆ WSPÓŁCZUCIE ALE PO TO ŻEBY INNI NIE POPEŁNIALI TAKIEGO BŁĘDU, PAMIĘTAJMY ŻEBY WRACAĆ DO DOMU BEZPIECZNYMI DROGAMI.