"Jestem chory dziki wariat
Tak jak świat gnam do przodu
Nie zatrzymuj mnie kochanie, nie
Coś prowadzi mnie za rękę
Może pan, może szatan
Sam już nie wiem co to jest"
Taaak, andrzejkowy się przypomina to i pomęcze Was zdjęciami z takowej galerii. Szkoda, że przepadło zdjęcie czarno-czarnej (tj. czarny płaszcz-czarny beret) babcinej elitki spod kościoła. Nie odpowiadam za telefon Taryfy.
Och, ach, ech, zakręciła mi się łezka w oku jak wspominałam ten rajd. W życiu nie byłam bardziej wykończona. 47 kilometrów trasy nocnej, głupawka, pół godziny snu, bezczelne budzenie poprzez wylanie mi wody na łeb, 63 kilometry trasy dziennej, kominek, znów głupawka, krótki sen, apel, głupawka w pociągu. Genialnie było. Krwawa Mery z nożem wbitym w plecy (dosłownie. Za długo opowiadać na photoblogu), rura, kawał o czarno-białym rycerzu na czarno-białym koniu, ogórki, bluza-gorset... Jak można chcieć, żeby wykasowano nam pamięć?
Minęła druga w nocy, a ja samoudręczałam się filmikami o duchach z JuTub. Aktualnie zastanawiam się czy oby na pewno w rodzinie wszyscy są zdrowi. Obejrzyjcie to, dowiedzcie się, że śmieję się jak wariatka od godziny, chociaż wcale nie zamierzam iść spać.Po pięciu latach z Adwenczer mam dziwny stosunek do takich wrażeń.
A ogólnie to przez Michała słucham dziś cały dzień "Dzikości serca" T.Love. Stąd cytat na początku. Z resztą... tym razem nawet adekwatny do zdjęcia, nie? <szczerzy się szeroko>
No i pozostając w tematyce harcersko-rajdowo-wariackiej słucham piosenek harcerskich, a co. A ja ciągle nie wiem czemu się zasmutkowywuję gdy słyszę "Balladę rajdową". A później wybucham śmiechem. (- Winiar - ja: -Nie wydaje ci się, że śpiewasz w złej tonacji? - Znaczy za nisko, czy za wysoko? - Było słuchać gitary. - A to ty grałeś?).
Jejuśki muszę jechać na obóz/ biwak. Muszę, muszę, muszę. Brakuje mi tego. Jak cholera. Niemalże tak samo jak Mateusza. Taka nostalgia jest niezdrowa, ale i cudowna.
A tak w ogóle to nie wiem o czym jeszcze napisać. Ostatnio wszystko po prostu się dzieje. Większość wydarzeń jestem w stanie przewidzieć, na inne po prostu nie mam wpływu, a jeszcze inne po prostu mam głęboko w poważaniu. I w sumie to powinnam dokończyć wreszcie robienie tych napisów. Ale jakoś nie mam ochoty na współpracę z tym dziwnym programem.
Nie śpię już trzecią noc i wcale nie jestem zmęczona. Wręcz przeciwnie. Czy to znaczy, że umarłam?
Ach, brechtam się właśnie z wątku "pozłacane rozmowy Winiara i Dagamary"
Ja: Ojcze, zgrzeszyłam.
Winiar: Wiem, dziecko. Ze mną.
Winiar: Dagamara, czy można się zarazić chorobą weneryczną siadając na sedes?
Ja: Znam inne, przyjemniejsze, sposoby.
Ja: Bo to było po Majdanku, w którym wszyscy spali.
Winiar: Ale tam jaja były jak się tam każdemi film urwał... Dosłownie.
(Kamil wie o co ho, nie? xD Zresztą, Kamil jest jedną z nielicznych osób, którym film się nie urwał.)
Uhaha!