Nie tak miało być
cz. 24
-Cześć mała, kupiłam ci czekoladę i owoce. Jak się czujesz?- wchodzi i zachowuje się jak najlepsza przyjaciółka na świecie. Gdyby nie ona wcale by mnie tutaj nie było, myślałam, że jesteśmy jak siostry, tak bardzo się na niej zawiodłam. Nie mogę winić Mateusza za nic, przecież był dla mnie zupełnie obcym facetem, to Gabrysia wszystko wymyśliła.
-Jaką mam pewność, że nie chcesz mnie otruć?- nie umiem inaczej.
-O co ci chodzi?- oburza się.
-Fajnie się było zabawić moimi uczuciami? Świetnie się bawiłaś? Chciałaś obejrzeć komedię to było iść do kina.
-O matko, o to ci chodzi. Myślałam, że ci przejdzie.
-Przejdzie? Nie myślałam, że jesteś taka zakłamana. Jak mogłaś?
-Chciałam ci pomóc.
-W czym? Dokładnie wiedziałaś, że najgorsze jest dla mnie kłamstwo i jak bardzo mam nadszarpnięte zaufanie! Wiedziałaś o wszystkim! Zachowałaś się jak wredna krowa..
-Lepsze to niż nawyki taniej dziwki.
-Wyjdź.
-Prawda w oczy kole? Wskakiwałaś wszystkim do łóżka. Książę o tym wie ilu miałaś między nogami?
-Myślałam, że jak mu dawałaś instrukcje to przedstawiłaś mu statystyki. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Wyjdź.
-Ale ja mam ochotę popatrzeć na ciebie, jak okropnie wyglądasz. Zawsze miałaś lepiej ode mnie, na ciebie lecieli wszyscy, nie odpuszczałaś nawet tych, którzy podobali się mnie.
-Idź napawaj się szczęściem tam, gdzie mnie nie ma.
-Och, księżniczka wydała rozkaz. Jaka szkoda, że nie muszę już cię słuchać. I nie wykopiesz mnie za drzwi, bo jesteś kaleką.
-Przestań i wyjdź stąd. Nie słyszysz co powiedziała?- Mateusz do tej pory się nie odzywał, teraz wydaje się być wyraźnie wytrącony z równowagi. Wstaje z krzesła i wyprowadza dziewczynę na zewnątrz. Mnie puszczają nerwy, łzy lecą jedna po drugiej. Dlaczego zawsze muszę trafiać na zakłamane osoby. Czyli ta cała nasza przyjaźń była kłamstwem. Nagle do głowy przychodzi mi, że przecież Gabrysię niewiele wcześniej niż Darka. Czyżby.. nawet nie chcę o tym myśleć. Obydwoje to już przeszłość.