Swoją drogą... miłość rani i czasami przynosi cierpienie. Ale zobacz, jak niezwykłe jest to uczucie. Dwoje nieznanych sobie ludzi, tak zupełnie różnych, nagle staje sobie na drodze. A w sercu czujesz to przejmujące ciepło. Wciąż nie mogę pojąć, jak wielka jest potęga miłości. Jaki wielki to cud, zważywszy na to, jak bardzo zmienia twoje życie. I możesz mówić, że miłość nie istnieje. Zmienisz zdanie, gdy poznasz jej smak.
- koniec naszej przyjaźni. - krzyknęła robiąc idiotyczne miny. zaśmiałam się głośno nie mogąc się powstrzymać. - przyjaźni? o czym ty dziewczyno mówisz? nigdy cię przy mnie nie było jak byłam w dołku, nie mogłam na ciebie liczyć, nigdy mi nic nie doradziłaś ani nie pomogłaś, nie podałaś mi ręki gdy leżałam na glebie, zawsze gdy dzwoniłam do ciebie prosząc przez łzy byś przyszła mówiłaś, że ci się nie chce, nie potrafiłaś dotrzymać tajemnicy i nigdy nie powiedziałaś miłego słowa bo zawsze byłaś zazdrosna. - mówiłam nie przerywając. spuściła głowę zasuwając zamek od kurtki. - teraz masz inną koleżankę, olałaś mnie przez nią. - rzuciła. - a jak myślisz czemu? bo mimo tego miesiąca nieraz pokazała mi, że mogę na niej polegać. ty miałaś na to sześć lat i nie zrobiłaś nic. - powiedziałam patrząc jej w oczy. wyszła i zamykając drzwi od pokoju zamknęła pewny rozdział w moim życiu.
Boże, jeżeli jesteś w co bardzo mocno wierzę, daj mi ciepła, którego znaleźć nie mogę, wiem że się często gubię, ale chcę czuć coś, czego nie da mi żaden fałszywy przyjaciel, przelotny chłopak, piwo, papieros czy lufa. Dobrze wiesz, że sama nie wiem czego szukam. Może spokoju od wiecznych kłótni w domu, niepowodzeń w szkolę, i płaczu od którego boli mnie już głowa? Może potrzebuję kogoś, kto w milczeniu będzie obserwował moje łzy i głaskał mnie po głowie? Chyba po prostu poszukuję szczęścia. Nie pamiętam kiedy szczerze się śmiałam. jednak Boże. wiesz? Tyle razy Cię prosiłam byś mnie zabrał, tyle razy widziałeś jak cierpię . Powiedz mi, czy przez cały czas, będzie tak monotonnie? Czy nigdy już nie będę szczęśliwa tak, że będzie widać to w moich oczach ?
Cześć. Pamiętasz mnie jeszcze? Tego jak śpiewałeś mi przez telefon, tego jak zachrypniętym głosem mówiłeś że kochasz mnie nad życie, jak nie mogliśmy doczekać się następnego spotkania, jak zamykając oczy, wyobrażaliśmy sobie , leżących obok siebie i wstających z uśmiechem. Ja pamiętam nie tylko to, pamiętam słowa które odbijają mi się nadal od serca, pamiętam siebie leżącą z żyletką, bo nie chciałam byś miał odejść beze mnie, pamiętam wtedy Twoje słowa, które ledwo co wypowiadałeś "Kocham Cię słyszysz ? Obiecaj że sobie nic nie zrobisz, ja cały czas będę Cię kochał" Twoje łzy, wszystko to tak strasznie przeżywałam,nie dochodziło do mnie to, że kiedyś uczucia prysną. Ale doczekałam się końca, teraz ? Teraz po tak długim czasie, gdy pojawiłeś się w moim zyciu, nie mogę się oprzeć Twoim ustom, gestom czy spojrzeniu . Nadal Cię kocham .
wiecie co mnie najbardziej boli? wmawianie mi tego, że piszę dla rankingu bo to , że jestem aż tak wysoko ( nie wiem jakim cudem ) nie znaczy , że tego chciałam . piszę tu przeważnie sama , wylewam swoje uczucia i to co leży mi na sercu , opisuję niektóre sytuacje by za jakiś czas móc się cofnąć i poczytać o tym . szczerze? nie chcę być wysoko w rankingu bo po prostu nie zasługuję na to . nie mam żadnego talentu czy innych uzdolnień . jeśli komuś podobają się moje wpisy to naprawdę mnie to cieszy . na moblo jest dużo osób które są sto razy lepsze ode mnie a widnieją na samym końcu rankingu . o co tak naprawdę macie do mnie pretensje? o to że piszę co czuję? miło , naprawdę. popracujcie nad sobą zamiast prosić innych by moblo było jak dawniej.
bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. rozumiesz mnie ? NIGDY. choćby nie wiem co zrobił, gdzie był i z kim był. zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. czekasz i zastanawiasz się co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon, oczekując że zadzwoni. jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. bezwarunkowo. o niego, o jego szczęście, o to żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. i nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo tą osobą jest wszystkim co masz na tym świecie, co Cię tu trzyma. jest czymś więcej niż tlen, jest sensem każdego Twojego dnia, każdych Twoich wzlotów i upadków. a gdy upadasz, podnosisz się tylko i wyłącznie dla niej. tak, to właśnie jest miłość.
zaprosił ją na imprezę , zjawiła się punktualnie . cały wieczór nie zwracał na nią uwagi , siedział z kumplami opowiadając o byłych dziewczynach . - pamiętasz w ogóle, że masz dziewczynę? - zapytała podchodząc do nich. spojrzał na nią rozbawianym wzrokiem . - naprawdę myślisz , że mi na Tobie zależy? przepatrz na oczy dziewczyno . - zaśmiał się głośno . uderzyła go w twarz i powstrzymując łzy wyszła . pobiegł za nią , złapał ją za rękę i odwrócił przodem do siebie . - jeśli myślisz , że to Ci się upiecze to się grubo mylisz . - syknął zaciskając jej dłońmi policzki . wyrwała się z jego uścisku . pchnął ją mocno aż upadła na chodnik , odbiegł a ona zapłakana została nie dowierzając , że mężczyzna 'jej życia' okazał się takim skurwysynem .
- wiesz co? kiedyś napiszę o Tobie książkę. - powiedział odkładając laptopa. - co ty znowu wymyśliłeś? - zaśmiałam się. - serio mówię, ja wiem, że mówienie tego 'na zawsze razem' jest bez sensu dlatego jeszcze ode mnie tego nie usłyszałaś. na pewno nie spędzimy razem całego życia ale w moim sercu będziesz do końca. kiedyś gdy będę miał z 70 lat napiszę o Tobie wszystko, opiszę wszystkie chwilę z Tobą spędzone a na okładkę dam nasze zdjęcie. obiecuję. - skończył mówić i lekko się uśmiechnął. - ty nawet głupiego wypracowanie nie potrafisz napisać więc o czym do mnie mówisz. - wybuchłam śmiechem. - książka będzie o Tobie i jakkolwiek będzie napisana i tak będzie wyjątkowa. - odparł dumny.
nigdy nie myślałam , że będę szczęśliwa z chłopakiem którego jeszcze niedawno mijałam na ulicy bez słowa , trącając koleżankę i pytając co to za ciacho . z czasem zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną , pamiętam jak dziś kiedy pierwszy raz poszłam do jej domu a niespodziewanie on wszedł do kuchni jak zwykle przygryzając dolną wargę . nie miałam pojęcia , że to jej brat . tego dnia wszystko się zaczęło , stał z resztą braci pod ścianą nie spuszczając ze mnie wzroku , to wtedy mu wpadłam w oko a jego serce zdobyłam dopiero po sześciu miesiącach , nie było łatwo , nie zliczę ile razy przez niego płakałam , ile razy byłam w totalnej rozsypce . miał cholernie ciężki charakter , ciężko nam było się dogadać i momentami już odpuszczałam twierdząc , że to nie ma sensu . ale on walczył , walczył do samego końca.. zdobył to czego chciał . dostał moje serce w całości , takie tam pokaleczone i poklejone plastrami .