Siadziała sama w pustym i ciemnym pookoju. Jedynym widocznym punktem, który wyłanał się z ciemności, była kartka papieru przykryta zdjęciem, które leżało na środku. Niewielka smuga światła padała na czarno-białą fotografię.
Światło latarnibyło słabe. Sama latarnia stara. Dom, którego mieszkańcy już dawno odeszli, stał z dala od cywilizacji. Latarnia? Co, w miejscu takim jak to, zapomnianym przez wszystkich, robiła latarnia? Tego nikt nie wie. Latarnia po prostu była. Stała zapomniana. Obok zapomnianego domu.
Ona. Trzęsła się. Kartka była na wyciągnięcie ręki, z jednej strony ciągnęła ją do siebie, ale z drugiej, bała sie spojrzec na leżącą tuż obok kartki fotografię. Bała sie poznać ich treść, chociaż wiedziała, że znajdzie na nich prawdę, której tak długo szukała.
Nie odważyła sie jednak zrobić tego. Strach przed prawdą sparaliżował ją.
Wybiegła.
Ale postanowiła tu wrócić.
Chłodny wiatr przeszył ją na wskroś. Odwróciła się i postanowiła jednak nie czekać. Spowrotem, spokojnym krokiem, szła w stronę domu. Jakaś siła kazała sie Jej jednak zatrzymać. Zamknęła oczy. Do otworzenia ich zmusiło Ją ciepłe powietrze, które otaczało Ją zewsząd. Przyjemne ciepło spowodowało, że zapomniała gdzie się znalazła.
Otworzyła oczy. Dom stał w płomieniach, a razem z domem Ona sama.