Opuszczony w tym upiornym mieście,
światła drogowe się chwieją, a linie telefoniczne są zerwane.
Śnieg trzeszczy od mrozu,
ona zabrała moje serce, myślę, że wzięła moją duszę.
Podążam za księżycem,
jak najdalej od rzezi palącego słońca.
Chcąc uspokoić nerwy,
nie okazując litości zrobiłbym to znowu.
Otwórz oczy,
nie przestajesz płakać.
Kochanie, przeze mnie wypłaczesz wszystkie swoje łzy...
Niebiosa na mnie mrugają,
widzę sztorm unoszący się znad morza.
...i zbliża się coraz bardziej,
coraz bardziej.
Wstrząsnęłaś mną,
zostawiając mnie opuszczonego w miłości.
Czy myślisz o mnie?
Gdzie teraz jestem?
Kochanie, gdzie sypiam?
Jest dobrze, ale jestem już stary.
Dwa tysiące lat pogoni zbiera swoje żniwo.