Wiem, że mnie często nie ma, a jeśli wchodzę to na chwilę i Was bardzo tutaj przepraszam.. Stwarzam wszystko jakby od nowa. Wszystko jest na dobrej drodze. Może wszystko się ułoży? Zacznę żyć normalnie? Bo co to za życie w ciągłym strachu i na ciągłbym haju? Wszystko będzie dobrze, zobaczycie. 'Zerwałem' z Nią kontakt.. Nie wiem czy to dobrze czy nie. Po prostu bez Niej jest jakoś łatwiej, przepraszam... Psychiatra pomaga. Ale to Wy mnie zmotywowałyście, żebym w końcu wziął się w garść i tam poszedł i za to Wam strasznie dziękuję. Jestem na odwyku. Dostałem metadon, nie biorę już amfetaminy, tylko czasem, gdy jest mi naprawdę źle. Wszystko powoli odkładam, może nie idzie mi to tak prosto, bo muszę przechodzić wieczny głód, ale idzie nawet nieźle.. Także trzymajcie kciuki, a ja dopóki mam czas to Was poczytam! :) "Nikt nie zniszczy mnie tak bardzo, jak ja sam"..
"przedostatnia cyfra, ja czuję się ostatni
gdy wybieram ostatnią to tonę na dnie jak statki
strach na pokładzie, gdzie jestem kapitanem
ja wziąłbym Cię za rękę i chętnie poszedł dalej
nie mam odwagi pytać czy mi wybaczysz
nie mam odwagi mam tylko strach w oczach
nie mam odwagi pytać czy mi wybaczysz
chcę Ci powiedzieć, że zawsze będę Cię kochał.."