monochromatycznych wyobrażeń ścian po wypaleniu 'po trzy', wieczorów
sypialnianych kremowych ram obrazów, niepochamowania w spożyciu tuzin
stopni pod ziemią, wyimaginowanych spacerów przez dzielnice oczu wśród
skrzącej sygnalizacji, kałuż, chodników i zaplamionych ciuchów,
przez szepczący zimowy brzask, puste butelki i delikatne światło duszy.