A również w dzień ten, kiedy zamknę już swoje powieki, znów będę widział Cię dziewczyno. Piękna jak księżyc w pełni siedemnastego dnia, miesiąca ostatniego owego roku i oczyma otwartymi, pełnymi i błyszczącymi jak gwiazdy w najciemniejszą noc roku.. Będziesz stała tam, w oddali na brzegu morza w ciepły ale szary dzień, wiatr lekko muskał będzie Ci twarz, porywając włosy w strone lasu a białe sukno wykonane z lekkiego i delikatnego jak Ty materiału, swobodnie faluje razem z wiatrem. Spójrz na mnie jak zwykle, i chodź w moją stronę. Gdy już będziesz w drodze, niech na twarzy maluje Ci się gorący uśmiech, kolorujący, szarą i przykuloną porę wieczoru. I również ja zacznę iść w twoją stronę, i na mojej twarzy, z lekkim zarostem zacznie malować się podobny uśmiech. Niech moje szaty mają kolor czerwony. Barwa miłości i krwi. Żądzy i namiętności, uczucia i ciepła. Idealnie...
Wtedy gdy już będziesz koło mnie, przystaniesz. Spojrzyj w moje oczy, swoimi, pełnymi zrozumienia i wybaczenia, chęci do życia. Jeszcze nic nie rób.. chwile popatrz... Teraz! możesz złapać mnie pod uszy i boso, stań na palcach pociągając moją głowe niżej tak by dosięgnąć i mocno pocałować. Dłuższa chwila pocałunku, rozpala we mnie płomień szczęścia. Twarze nasze tak blisko otworzymy oczy i będziemy się cieszyć i śmiać. W tej oto chwili złapie twoją dłoń i usiądziemy na jeszcze ciepłym od słońca piasku. Siedząc bardzo blisko siebie będziemy do nocy rozmawiać i rzucać w wode wszystko co pod ręką, kamienie, patyki, glony i muszelki wszystko co i tak do tej wody należy. Później wtulisz się we mnie siadając między kolanami, a głowe opierając na mojej lewej piersi. I będziemy patrzeć tak w dal, bez słowa, ale ze świadomością że razem. Ostatecznie, oboje możemy położyć się na przeciw siebie i patrzeć sobie w oczy, również w takiej samej pozycji trzymając się za ręce, ZASNĄĆ.