Święta święta, zaraz będzie po świętach. Przygotowań MASAAAAA- jak co roku. Może wszystko by szło jakoś łatwiej, gdyby chciało się tych świąt. W moim przypadku z reguły każde wyglądają tak samo i tak samo, beznadziejnie się kończą. Może to dlatego nigdy nie lubiłam tego wszystkiego. Nawet prezentów. Dziwne, co nie?
Jak co roku, kilka dni przed świętami- latam, ziemi nie dopadam, sprzątam, "zabijam" się myjąc prysznic, zaliczam glebę na mokrych kafelkach, mama mnie pogania, z głośników komutera rżnie ulubiona muzyka. Co roku ten sam scenariusz. Co do szczegółów samej wieczerzy wigilijnej- nie będę nic pisać. A jak u Was?
Dzisiejszy obiad:
mama- Tłuczesz szklanki, kompot rozlewasz po całej kuchni, prawie nieprzytomna jesteś... Co Ty? Zakochałaś się?
ja- -.- <wzrok morderca>
siostra- <wzrok pt. " A ja wszystko wieeeeem!">
Zamordujcie mnie!