zdjęcie sprzed Lao Che, z tzw. before party by Mefjó, z kawałkiem Dawida po prawej. ;D
zachorowało mi się calkiem porządnie. i zamiast teraz oswajać się po raz kolejny z ostatnimi lekcjami biologii czy przypominać sobie wszystkie francuskie słówka dotyczące ruchu i okoliczników miejsca, siedzę przed komputerem z bolącym łbem i zdrapanym gardłem czekając, aż gripex hotactiv ostygnie i będzie zdatny do picia. niestety, chcąc nie chcąc, będąc zdrową czy nie, jutro ostatni dzień wolności.
piątek trzynastego bardziej pechowy i nieudany niż poprzednie. zdenerwowanie i rozstrojenie nerwowe. może przedchorobowe? w każdym razie, lepiej już.
cieszę się, że nie zostawiłeś mnie sam na sam z tym choróbskiej w moim pokoju. :*