Umre jutro ze strachu... Przynajmniej nie będę musiała umierać z miłości:)
Jakoś idzie... minęły 23 dni i jakoś się w miarę pozbierałam, nie bez pomocy oczywiście. Ukochanego skazałam na śmierć. Z popiołu wynurzył się Przyjaciel i jemu pozwolę istnieć. Tylko jemu.