photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 MAJA 2012

opowiadanko cz.8

Długo siedzieli na ławce milcząc. Co chwila słyszał jak brała chałst powietrza, żeby móc dalej płakać. Nic nie mogł zrobić tylko przytulać ją i poczekać aż się uspokoi. Po około pół godziny, płacz ucichł. Podniosła zapłakaną twarz i popatrzyła na niego spuchniętymi oczami.

- Moi rodzice się rozwodzą. - wyszeptała powstrzymując łzy - nie wiem co mam ze sobą zrobić.

- Ale co sie stało ? Czemu się rozwodzą ?

- Nie wiem nie zdążyłam spytać. Mam nadzieje ze to był tylko głupi żart.

- Nie sądze, żeby żartowali w tej kwesti.

- Dałbyś chociaż pomarzyć.

- Co zamierzasz zrobić teraz ?

- Nie wiem, nie wiem nic myślałam, że mi pomożesz.

- A co ja mogę Ci pomoc ?

- Nie wiem jakoś wesprzeć ?

- Robie co w mojej mocy.

- No coś nie widze tego.

- Dobra, mam dość, siedz se tu sama, nie mam zamiaru wysłuchiwać tego jak sie znowu żalisz, myślisz, że ja nie mam swoich problemów. Mam dosyć tego rozumiesz ?

- Jak Ci to tak nie pasuje to czemu dalej jesteś ze mną ?

- No właśnie, chciałem Ci to powiedzieć już dawno ale nie było okazji.

- To znaczy, że to koniec ?

- Tak mam dość Ciebie i Twoich żalów.

- To spierdalaj z mojego życia.

Odwrócił się na pięcie i poszedł szybkim krokiem przed siebie. Już żałowała tych słów. Nie chciała takiego obrotu spraw. Schowała twarz w dłonie i zaczęła płakać znowu. Robiło się ciemno, wieć sie pozbierała i poszła do domu. Gdzie zastała mame w kuchni a tate w salonie oglądał film, popijając piwo, jak zawsze po jedzieniu.

- O kochanie wróciłaś martwiłam się. Chcesz zjeść ?

Nic nie odpowiedziała tylko poszła do pokoju trzaskając dzwiami. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Kiedyś miała przyjaciółkę która "leczyła" swoje problemy poprzez okaleczanie się. Pomyślała "Może to mi pomoże". Do jej pokoju weszła mama.

- Kochanie, ja z tatusiem idziemy do sąsiadów, bo pan Waldek ma urodziny, wrócimy za 2-3 godziny. Jak chcesz możesz iść z nami

- Nie, dzięki - odpowiedziała chłodnym tonem - zostanę.

- Tylko połóż się wczesnie spać

Powiedziała i zamknęła dzwi. "W sumie teraz można spróbować". Poczekała, aż rodzice wyjdą. Zamknęła dzwi na 2 zamki. Poszła do łazienki. Znalazła kosmetyczke taty i wyjęła jedną z jego zyletek. Zamknęła oczy, przyłożyła ją do ręki. Nagle zaczął dzwonić jej telefon. Wystraszona upuściła żyletke nic sobie nie robiąc. Wyjęła telefon z kieszeni, popatrzała na ekran.

Dzwonił Alan.

 

 

Cdn.