- Ile ? - spytał.
- Zależy gdzie się wybieracie - chłopak obrócił się do Olki - ja koło ratusza, a Ty ?
- Ja też.
- W takim razie 5,40.
- Prosze bardzo - powiedział wreczając kierowcy 10 złotych.
- Oto pana reszta - położył pieniądze na dłoni chłopaka.
Ruszyli w strone siedzeń. Akurat zwolniły sie 2 miejsca obok siebie. Olka całkowice zdezorientowana usiadła pod oknem. Autobus ruszył. "Skąd on sie ty wziął? No dalej trzeba podziękować" pomyślała. Odwróciła sie do niego i popatrzała w jego oczy, Oniemiała, zawsze wygadana dziewczyna zapomniała języka w gębie.
- Coś się stało ? - sptał.
- Nie nic - oprzytomniała - dziękuje nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty - powiedziała wśmiechając się,
- Drobiazg - powiedział wyciągając bułkę z plecaka - Chcesz ? Mam jeszcze ze cztery jak nie wiecej.
- NIe, dziękuje. Wystarczająco mi dziś już pomogłeś.
- Na pewno ?
- Tak tak smacznego.
- Dziękuje - rozpakował bułke z woreczka i zaczął jeść - wysiadasz po ratuszem ?
- Tak, niedalego mam szkołę.
- O jak miło, że pierwszego dnia już kogoś poznałem.
- Bedziesz tam chodził do szkoly ? - spytała z zdziwieniem.
- Tak, chyba do 1 D ale nie wiem dokładnie.
- To będziemy chodzić razem.
- Fajnie, bałem się, że będe takim kozłem ofiarnym czy coś.
- Nie, nasza klasa do takich nie należy, ale uważaj na plastiki.
- Plastiki ?
- Lukrowane lalunie wysmażone w solarium, one bywają wredne jak ktoś im podpadnie, poza nimi wszyscy są wporzadku.
- Złote rady - uśmiechnął się - Jestem Alan, a Ty ? - wyciągnął dłoń.
- Olka - uścisnęła ręke chłopaka - miło mi.
Cdn.