Dodano: 7 MARCA 2014
Bede zebrakiem xD
Tak sobie mysle o tym wszystkim co sie ostatnio wydarzylo.
Stracilam do Niej zaufanie, ktorego juz sie pewnie nie nadrobi. Juz nie wiem, czy chce byc z kims takim jak Ona, kto zabrania mi watpic, a pozniej watpi sam. Z kims, kto nie umie wybaczyc, tego, ze sie wkurwilam i najechalam, tego, ze poza swoja krzywda nie widzi co robi innym.
Jej obojetnosci i tego, ze obojetne Jej jest to co ja czuje, gdy mnie tak traktuje. Rozumiem, moze byc zla, nawrzeszczec na mnie, wykrzyczec, powiedziec co jej zrobilam. Swoim zachowaniem i tym, ze stracila pewnosc, co do swoich uczuc odrzucila mnie. Po co byly slowa, ze mimo wszystko, po co byly slowa, ze chce budowac. Nic nie rozumiem.
Juz mialam zwiazek, gdy ktos poza wlasnym ja nie dostrzegal nic innego, juz mialam zwiazek, w ktorym bylam dla kogos nikim. Nie chce tak zyc. Chce normalnosci, Ona tego nie rozumie, bo nie widzi nic poza wlasnym cierpieniem. A ja nawet nie wiem co robie zle, bo rozmawiajac z nia czuje sie jakbym rozmawiala ze sama soba, bo nawet nie potrafi odpowiedziec na proste pytanie. Coz "nie wiem", wiec jak byc z kims, kto nic nie wie? Jak byc z kims, kto watpi w uczucia? Jak byc z kims, kto twierdzi, ze oschlosc jest lepsza.
Zyc mi sie nie chce. I boje sie 12 marca, ona i tak nie zrozumie i tak nie przeprosi. Czuje, ze znow bede poniewierana, ja i moje uczucia, wytrzymam kilka miesiecy, moze lat, jak to bylo do tej pory, a pozniej odejde w milczeniu i bolu. Przezywalam juz to. Myslalam, ze spotkalam milosc swojego zycia, chyba sie jednak pomylilam co do niej, chyba zbyt bardzo wierzylam w Jej slowa. Aj przykro mi w chuj jest i musze sie gdzies wygadac.
Nie lubie ludzi niezdecydowanych, nie lubie ludzi, ktorzy sie poddaja. To nie tak mialo byc...
Jedno nie wiem zabilo we mnie wszystko... Przyjedzie, stwierdzi, ze kocha, a gdy ja nie uwierze, powie, ze to moja wina, ze tak sie stalo i sama do tego doprowadzilam. Heh jak sytuacje lubia sie powtarzac. Przechodzilam juz to, jesli ktos nie wie co czuje i to gubi gdy jest zle, nie kocha wcale. Po raz kolejny to samo. Zyc sie nie chce.
W chuj z tym wszystkim...
Tak sobie mysle o tym wszystkim co sie ostatnio wydarzylo.
Stracilam do Niej zaufanie, ktorego juz sie pewnie nie nadrobi. Juz nie wiem, czy chce byc z kims takim jak Ona, kto zabrania mi watpic, a pozniej watpi sam. Z kims, kto nie umie wybaczyc, tego, ze sie wkurwilam i najechalam, tego, ze poza swoja krzywda nie widzi co robi innym.
Jej obojetnosci i tego, ze obojetne Jej jest to co ja czuje, gdy mnie tak traktuje. Rozumiem, moze byc zla, nawrzeszczec na mnie, wykrzyczec, powiedziec co jej zrobilam. Swoim zachowaniem i tym, ze stracila pewnosc, co do swoich uczuc odrzucila mnie. Po co byly slowa, ze mimo wszystko, po co byly slowa, ze chce budowac. Nic nie rozumiem.
Juz mialam zwiazek, gdy ktos poza wlasnym ja nie dostrzegal nic innego, juz mialam zwiazek, w ktorym bylam dla kogos nikim. Nie chce tak zyc. Chce normalnosci, Ona tego nie rozumie, bo nie widzi nic poza wlasnym cierpieniem. A ja nawet nie wiem co robie zle, bo rozmawiajac z nia czuje sie jakbym rozmawiala ze sama soba, bo nawet nie potrafi odpowiedziec na proste pytanie. Coz "nie wiem", wiec jak byc z kims, kto nic nie wie? Jak byc z kims, kto watpi w uczucia? Jak byc z kims, kto twierdzi, ze oschlosc jest lepsza.
Zyc mi sie nie chce. I boje sie 12 marca, ona i tak nie zrozumie i tak nie przeprosi. Czuje, ze znow bede poniewierana, ja i moje uczucia, wytrzymam kilka miesiecy, moze lat, jak to bylo do tej pory, a pozniej odejde w milczeniu i bolu. Przezywalam juz to. Myslalam, ze spotkalam milosc swojego zycia, chyba sie jednak pomylilam co do niej, chyba zbyt bardzo wierzylam w Jej slowa. Aj przykro mi w chuj jest i musze sie gdzies wygadac.
Nie lubie ludzi niezdecydowanych, nie lubie ludzi, ktorzy sie poddaja. To nie tak mialo byc...
Jedno nie wiem zabilo we mnie wszystko... Przyjedzie, stwierdzi, ze kocha, a gdy ja nie uwierze, powie, ze to moja wina, ze tak sie stalo i sama do tego doprowadzilam. Heh jak sytuacje lubia sie powtarzac. Przechodzilam juz to, jesli ktos nie wie co czuje i to gubi gdy jest zle, nie kocha wcale. Po raz kolejny to samo. Zyc sie nie chce.
W chuj z tym wszystkim...
