Jestem fotograficznym antytalenciem. Mam nadzieje, ze to wyszlo chociaz w miare dobrze...
Smutno, pusto, deszczowo...
Dzisiejszy dzien to jakas paranoja. Kreci mi sie w glowie, wymiotuje, czuje sie jakbym dostala porzadny wpierdol...
Odebralam wyniki. Im blizej poniedzialku, tym bardziej sie boje. Lekarz kazal mi sie stawic w trybie natychmiastowym. Boje sie jak male dziecko, od zawsze mialam problem z czerwonymi plytkami w krwi, czyzby ich ilosc spadla juz do minimum... Nawet nie chce o tym myslec... Czekajac na poniedzialek, czuje sie jak skazaniec czekajacy na wyrok...
Bedzie dobrze tak sobie tlumacze, zostalam z tym wszystkim zupelnie sama, drugi dzien nie wiem co mam ze soba zrobic... Jeszcze z takim samopoczuciem mam wrazenie, ze za chwile umre...
Na dodatek tesknie jak cholera za moja najukochansza, tak bardzo Jej potrzebuje. Mimo, ze czasem nie jest kolorowo, wiem, ze mam jej dlon, serce i dusze. Nie ide juz przez zycie sama, mam moja druga polowe.
Kocham Cie kocie.
Ide dalej spac, bol glowy nie daje mi zyc....