Czuję się strasznie śmiesznie. W sumie nie rozkminiam, ale...
Przez pierdolony rok przerabiałam po milion razy "co by było gdyby", walczyłam ze sobą milion razy, zeby nie napisać, prosiłam o chociaż jeszcze jeden dzień, tęskniłam, wyrzucałam sobie w myślach, wmawiałam sobie setki rzeczy po to, żeby, kiedy w końcu wrócisz, stwierdzić że... to nie twój brak bolał, tylko niezałatwione sprawy. Tak naprawdę ja nigdy nie chciałam usłyszeć znowu "kocham cię" tylko usłyszeć "przepraszam i przyjmuję twoje przeprosiny, a teraz żyjmy dalej". Tylko jedno mnie wkurwia w tym wszystkim, dlaczego musiało minąć tyle czasu, zebym przyjęła to do wiadomości i przestała żyć przeszłością? Jestem taaakaaa głuuupiaa, ze aż żal mi na siebie czasami patrzeć.
I dopiero teraz do mnie dociera, że ja naprawdę mogę żyć tak po prostu bez niej, że może mnie irytować, no i mimo tego, że nadal nie widzę wad, już nie mam dni, w których wszystko wraca i w których to ja jestem tą złą, okropną i tą, która wszystko spieprzyła, a ona jest tą dobrą, idealną, która została pokrzywdzona. I w gruncie rzeczy myślę, że ja nie płakałam wtedy dlatego, że wróciła, tylko dlatego, że w końcu dowiedziałam się wszystkiego i w końcu mogłam przestać się czuć tak cholernie winna.
Takie proste.
Lubię swoje aktualne życie. Jest dobrze.
Inni zdjęcia: Drops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinamOpowiadanie nr 1 gabrysiawkrainieblyskowO. tezawszezle