photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 1 WRZEŚNIA 2012
34
Dodano: 1 WRZEŚNIA 2012

1.

Okay, więc prawdopodobnie ten fbl będzie służył jedynie temu, żeby słuchać moich żali, bo nie chcę nikogo nimi zadręczać. W sumie głupio pisać mi o tym nawet tutaj, ale prawdopodobnie zwariuję, jeżeli będę cały czas tylko kłócić się ze sobą w myslach. Na "papierze" wszystko wygląda jakoś inaczej, bardziej przejrzyście.

Minął rok bez Kota, w sumie trochę już nauczyłam się z tym żyć i nagle się pojawia, tak po prostu, tak naturalnie, jak gdyby nigdy nic się nie wydarzyło. Ostatni raz pisałam o niej... niecały miesiąc temu. Może trzy tygodnie. Ale nie myślałam (chociaż może i kiedyś prosiłam, po cichu, nikomu o tym nie mówiąc), że naprawdę będziemy rozmawiać jak kiedyś. I mimo tego, że może i sobie tego życzyłam czuję się... dziwnie. Z jednej strony tak, jakby tej przerwy nigdy nie było, a z drugiej tak, jakby to JEJ nigdy nie było tak naprawdę w moim życiu. Jakby była tylko jakąś iluzją, czymś, co sobie wymyśliłam, jakby w sumie nigdy nie istniała. I w rezultacie wychodzi na to, że... nic nie czuję. Kompletnie nic. I paradoksalnie właśnie to, że jesteśmy teraz na etapie normalnej relacji uświadomiło mi, że już jej nie kocham.

Nie zapomnę o tym wszystkim nigdy. Nie wykluczam też tego, że znowu doprowadzę się do takiego samego uzależnienia jak kiedyś. I była najważniejszą osobą w moim życiu, najlepszym, co mogło się w nim pojawić, ale... nie kocham jej.

Zajebiście łatwe. A niby mówiłyśmy, że nigdy, że tak się nie da, że nie umiem.

I dopiero teraz widzę, że ja naprawdę poradzę sobie bez niej, chociaż nawet parę tygodni temu byłam przekonana, że nie, że oddałabym wszystko, żeby cofnąć się w czasie i przeżyć to wszystko jeszcze raz.

No cóż, jedno jest pewne - byłam naprawdę szczęśliwa, jak jeszcze nigdy w życiu, ale teraz przynajmniej nie wykluczam, że będę szczęśliwa jeszcze kiedyś.  Może z kimś innym, może przez coś innego, ale będę.

 

Pomijając tę sprawę, naprawdę chciałabym nienawidzieć swojego ojca. Pech, że potrafię się zdobyć jedynie na obojętnośc. Kurwa, czy ja znowu popadam w jakiś brak emocji? Znowu mało co jest mnie w stanie ruszyć, wolę już chyba być w depresji niż nie czuć nic. Potrzebuję jakiegoś pierdolnięcia. Prawdopodobnie rok szkolny całkiem mnie wypierze ze wszystkiego, ale trudno.

No i... japoński. Jakoś nawet tutaj nie mogę się zdobyć na ekscytację, jest źle.

 

Chciałabym teraz być w Warszawie albo jakims innym, większym mieście, chciałabym leżeć w swoim mieszkaniu, z herbatą, z kotem, który by mnie lubił i przychodził, z dobrym laptopem, na którym mogłabym oglądać anime i słuchać muzyki i z dużymi, wygodnymi słuchawkami. I wiedzieć, że rano muszę wstać do pracy, więc nie spędzę całego dnia w domu, że będę musiała się skupić na robocie, więc nie będę mogła myśleć, i że kiedy przyjdę wieczorem do domu będę tak padnięta, że będę miała siłę tylko na kąpiel (w dużej wannie!), obejrzenie jakiegoś filmu i sen.

I wiedzieć, że gdyby coś, zawsze mogę zadzwonić do kogoś, i mu o tym wszystkim opowiedzieć. I że będzie to tę osobę obchodziło dlatego, że chce wiedzieć jak się czuję, a nie dlatego, żeby się przekonać, czy jest na tyle do dupy, żeby już się ze mnie śmiać, czy należy jeszcze trochępoczekać i wtedy się tym zająć.

I żeby ten ktoś nie był tak kurewsko obojętny.

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika chupacabray.