tak właśnie mniej więcej chciałam wyglądać w Rimini, no ale cóż.
4dniowa rozpacz. Płakałam calutki weekend, mój biedny Misiek musiał to znosić, za co powinien dostać medal i kiedyś dostanie, przysięgam.
Tak, jestem gruba i mam rozstępy o których myślę cały czas... Do tego wszystkiego, zamiast zacząć wreszcie nad sobą pracować, wolę się użalać.
Do tego mój kochany tatuś - ani telefonu na urodziny, ani na dzień dziecka. Jeszcze celowo zrobił mojej siostrze jakieś zajebiste danie które uwielbia i dał jej do domu, żebym widziała + dał jej kase, co jest dziwne, bo ma takie długi, że chyba nie znam takiej liczby jeszcze, no cóż, kocha mnie jak wszyscy. Nienawidzę go po prostu, jak zwykle narobił mi nadziei, że jednak jestem dla niego kimś i zostawił..
Znów poniedziałek, a ja zostawiłam wszystkie zadania akurat na dzisiaj, więc posiedzę sobie do jakiejś 2-3, co mi tam.
Mama obiecała mi rower, jedyny plusik! <3
ciśniemy abs, ćwiczonka na nogi i jemy zdrowo. Może chociaż 3kg zgubię do tego wyjazdu, chyba że znów wybiorę wycie.