Dziewczyna , która występowała w tej pięknej bajce, jako główna aktorka z czasem stała się tylko rolą drugoplanową, która w drugiej połowie filmu kompletnie wypadła z kadru ot tak. Może i dobrze, że postanowiła odsunąć się na drugi plan, a następnie zniknąć całkowicie z oczu widzów? Film ten opowiadał o ludziach, których chęci do działania z minuty na minutę spadały, jak temperatura w czasie zimy. Być może żałowali tego, że odpuścili walki. Przecież chłopak znał ją bardziej niż teksty piosenek happysad-u, a jednak coś ich dzieliło, może to siła charakteru? Sama nie wiem...Domyślać się tylko mogę tego, że koniec filmu był smutny, widząc kobiety wychodzące z kina z mokrymi chusteczkami i śladem rozmazanej kredki na policzkach. Podeszłam do jednej i spytałam trochę niepewnym głosem: stało się coś ? Odpowiedziała: jeżeli film ten oparty był na faktach, to ludzie którzy tego doświadczyli musieli być naprawdę silni...Postanowiłam zadać kolejne pytanie, aby poznać bliżej o czym mówił film. Spytałam: ale czego doświadczyli ? Zapłakana kobieta odpowiedziała : stracili coś na co pracowali nie fizycznie, lecz, lecz...tu zatrzymały się jej słowa, pomyślałam Boże , jak można aż tak przeżywać film po czym dokończyła nie wracając już do tamtej części zdania : stracili..., jej głos znowu zaczął przybierać przygnębioną barwę, stracili..., pomogłam jej : stracili siebie? Odpowiedziała: tak, owszem..., po czym odeszła w objęciach swojego męża znikając po pewnym czasie w tle gołych drzew.
Ps. tak w ogóle, to połowa i tak nie zrozumie o czym pisałam :)