Moja dzisiejsza notka nie będzie optymistyczna, raczej, że tak to ujmę "realistyczna". W życiu bywa różnie. Gdy zaczynamy nową znajomość, to jeżeli jest ona dla nas ważna otwiera nam nowy etap w życiu. Zależy to od tego co wcześniej przeżyliśmy i kogo chcieliśmy widzieć w tej osobie. Jeżeli szukaliśmy lub czekaliśmy na prawdziwego przyjaciela i spotkaliśmy osobę, która miała nim być, to chce się być wobec tej osoby, jak najlepszym. Chce się być przyjacielem, takim prawdziwym, samemu chce się też wiedzieć, że ta osoba jest nim dla nas. Nie wystarczą jednak same chęci, zaufamy przyjacielowi, tolerujemy jego nawyki, zasady moralne, poświęcamy się dla niego, po prostu: akceptujemy go ... a co w zamian ? Jeżeli nie ma tego obustronnie, to wszystko traci sens. Czujemy się oszukani, a zamiast przyjacielskich uczuć, coraz częściej pojawia się niechęć a nawet wrogość w stosunku do drugiej osoby. Rozczarowanie naprawdę boli...Od tego momentu, kiedy stajemy się świadomi, że tej drugiej osobie tak naprawdę nie zależy tak bardzo, ani nie zależało, pojawia się chęć odwetu, a nawet zemsty. Wcale nie dziwi mnie taki odruch. Od tego momentu już wiadomo, że trudno coś zbudować na nowo, o ile coś w ogóle było[?]. Może od początku to była pomyłka[?]. Za każdym razem, gdy wspominamy o bliskiej nam osobie, nachodzi smutek. Jeżeli odrzucamy przyjaźń, skazujemy się na samotność, a jeżeli to ktoś nas rozczaruje, to tracimy w nią wiarę. Gdy do tej pory byliśmy serdeczną osobą, a nagle zamykamy wszystkie drzwi to nie dajemy przyjacielowi najmniejszych szans. Gdy z sympatii, przeradza się niechęć w wyniku tego, że ktoś zawiódł, to i ma to swoją przyczynę. Potem przychodzi czas na pogodzenie się z tym, a może i zerwanie kontaktu... przychodzi bowiem taki moment, kiedy ludzie oddalają się coraz bardziej. A nawet odchodzą, to wtedy chyba zatrzymywanie tej osoby nie ma sensu. Bo czasami można to nazwać pozbyciem się swojej godności. Jeżeli ktoś raz odchodzi, to lepiej go nie zatrzymywać. Nie wiadomo czy jest szansa na odrodzenie, a może czas się pożegnać, tego nikt nie wie. Ktoś pewnego dnia wysiada z pociągu, którym każdy z nas podróżuje i pozostawia wspomnienia, które z biegiem czasu się zacierają...Dlatego póki ktoś jest ważny, to powinno się mu to okazywać i mówić, bo czasami może być już za późno, a jak raz się straci czyjąś sympatię, to można już jej nie odzyskać... w każdym razie wiele znajomości i przyjaźni przechodzi trudne etapy, które nie raz po prostu się kończą, jednak to co prawdziwe, powinno przetrwać... mimo wszystko...
I feel I've lost a thousand years,
just living day by day.
I'm hidden behind the pain and tears,
my sorrow guides the way.
I cannot see where I have gone,
nor where my life shall go.
But leaving you my life-long friend,
is the only way I know.
It will be painful, I will be weak
but true friendship never dies.
So call upon the Greatest Power,
when you feel you can't survive.
He will heal you saddest hours,
and keep our memories alive.
For in the eternal love of God,
true friendship never dies.