Czyli Patryk rozmyśla o uczuciach i o tym co się w około niego dzieje - efekt Jak widać, spinacz zmieniony generalnie nie do poznania.
Cóż całe ferie spędzam na odpoczynku... każdy dzień wygląda prawie tak samo...
kładę sie późno spać budzę się koło południa, po czym zaczynam czytać książkę... Masakra jak bardzo utożsamiłem się z bohaterem powieści, teraz czuję że 600 stron tej książki to stanowczo za mało, choć jestem w 3/4 książki.
Po przeczytaniu około 70 stron książki patrzę w sufit i myślę... o niczym, o końcu, o początku, a potem o pewnych bliskich mi osobach... za każdym tęsknię. Potem uświadamiam sobie, że znowu gardło mnie boli (masakra w ciągu ferii gardło chorowało mi 3 razy ;| )... idę po strepsilsa xP i wracam do łóżka...
patrzę na zegarek - już 14nasta... no chyba jednak pora się ubrać.
Wstaję i idę wziąć ciepły prysznic... o tak... mógłbym tam stać pod nim godzinami znów myśląc... lubię czuć ciepłą wodę na sobie, ale nie ważne, z tego transu wybudza mnie pukanie do drzwi łazienki - Długo jeszcze? Zwolnij już łazienkę, no! - krzyki brata. Czemu zawsze potrzebuje czegoś gdy ja korzystam? Może zbieg okoliczności, nie bede przesadzał.
Potem obiadek, a po obiadku mama wraca z pracy. Potem trochę odmóżdżam się przed kompem... aż do 17nastej gdzie czeka mnie spacer z psem... i wracam do kompa. Tak do kolacji, po której myć się i.. nie, nie idziemy spać, leżę w łóżku z laptopem i staram się łapać jakikolwiek kontakt z tak bliskimi mi osobami... Kurcze to trudniejsze niż mogłoby się zdawać... I tak do 2-3 w nocy.
Nude? Ale zupełnie lustrzane odbicie dnia codziennego podczas chodzenia do szkoły, a o to mi chodzi.
Jednak parę dni było już innych, spotkania ze znajomymi.
Chociażby
spacer z Jagodą <3
kino z Tolą ("film nie był straszny, jakiś cienki wręcz" - i tak piszczała od samego początku horroru xD)
i spacer z Asią ^ ^ (nie bój się mój brat już nie będzie Cię zaczepiał xd pogadałem z nim ;] ),
byłbym zapomniał o akcji "odkopać dziadków" dnia 6.02.10r. ... wywieziony na wieś z bratem... -5 stopni na dworze, dwie łopaty, dwie przyczepy, i 3,5 tony śniegu do przekopania z gospodarstwa babci... całe podwórze, podjazdy ahh... do tej pory mnie bolą ramiona - nienawidzę śniegu ! ;( wrr...
I tak mijają te jakże fantastyczne ferie spędzone na refleksji, gdzieniegdzie przeplatane grą na gitarze ograniczoną z powodu przykurczów lewego nadgarstka po machaniu łopatą pełną śniegu.
Pozdrawiam tych co przeczytali do końca ;) <3 =*** i Panią eM , której ferie nie wyglądają tak jakby chciała =** <3 mam też nadzieję, że zobaczę się z Nią
i z Jagusią
w najbliższym czasie hm? :)
Tak, tak dla dziewczynek z Iglic także pozdrowienia ;) całuję gorąco =*** (coś mam dobry humor xd - nie wiedzieć czemu)
Tylko obserwowani przez użytkownika choryzmilosci
mogą komentować na tym fotoblogu.