Dawno mnie tu nie było. Przez ten czas mój świat zdąrzył się wywrócić do góry nogami, gdyby dnia, którego pisałam ostatnią tu notkę, ktoś powiedział mi, że za sześć dni stanę się najszęśliwszą osobą na świecie popukałabym się w czoło, ale gdyby jeszcze dodał, że to On będzie tą osobą, która wytłumaczy mojemu sercu definicję miłości odesłałabym go do szpitala dla psychicznie chorych. Ten ktoś, kto zawsze bez większego sensu, po prostu w tłumie, gdzieś tam sobie był, dziś jest dla mnie najważniejszy... I po co było tak płakać? Po co? Pewnie właśnie po to, żeby móc się uśmiechać. Choć dziś na chwilę stanęło mi serce, wiem.. Jestem pewna i wiem, że doskonale ulokowałam uczucia, choć miłość to nie giełda, aczkolwiek wiem, że od początku tak miało być, że miałam być Jego, Tego który pojawił się z nikąd i po prostu był nagle przewracając wszystko, od Tego, który zawsze rzucał na niego cień będąc przy tym zapatrzonym w siebie "pokrzywdzonym" lovelkiem. Dziś? Za to wszystko nie jest mi już nawet przykro, byłabym skłonna podziękować jemu i pewnej damie.
Kocham Cię Skarbie.