Niestety, wszystkie plany spełzły na niczym... Jak zawsze. Udało mi się zobaczyć może ze cztery, a potem... Chmury, chmury, chmury. Czekałam do trzeciej, zmarzłam, cenzuralne miejsce mnie boli, ale i tak była fajnie. Najwyraźniej mam tyle szczęścia, że spadające gwiazdy nie są mi potrzebne... Ale pocieszam się tymi czerwonymi, które spadły w sobotę. Przynajmniej je widziałam. Ale, bardzo spodobała
Dlaczego wszyscy ludzie sprzysięgli się by wmówić mi, że jestem ładna? Co niby przez to zyskają? Jeśli chcą się mi przylizać, to kiepsko im idzie. Mam już tego po dziurki w nosie.
Jestem jednym wielkim kłębkiem nieszczęść i pecha. Brzydkim wielkim kłębkiem nieszczęść i pecha. Gdyby było inaczej to... A zresztą, nieważne. Po co ja się tu wyżalam?
Come on skinny love, just last the year...