Zdjęcie: 13.12.10, by meh.
Still you. I can't live without you. I loved you, I love you and I'll love you probably ;x.
Nie wiem dlaczego pojawiłeś się w moim życiu. Nie wiem. Minęło około dwa miesiące, myślałam "przeszło mi". Spróbowałam z kimś innym i NIE POTRAFIĘ. Z Twojej winy. Popełniłam błąd spotykając się z Tobą, a Ty ponownie mnie zostawiłeś samą ze sobą na tydzień, chociaż obiecywałeś spędzić ten weekend ze mną. WĄTPLIWE. Kurwa, kocham Cię, kochamkochamkocham ;x. I to dobija. Całuję się z innym, nie czuję tego co do Ciebie. Nie mam uczuć. Jesteś destrukcją mojego życia. Chcesz próbować, ale coś nie idzie. Nie odzywasz się. Olewasz. A ja się teraz łudzę, za każdym razem kiedy dostaje sms. Patrze na ekran z nadzieją, że zobacze Twój numer telefonu, a tu tylko "Cyryl <3". Łudzę się. Żałuję, że w niedziele byłam taka nie miła dla Ciebie, zamiast powiedzieć "tak, kochanie pomogę Ci, będę Cię wspierać" to Cię demotywowałam i wątpiłam. Przepraszam. Być może już za późno. Najłatwiej byłoby gdybym wyjechała gdzieś w pizdu. Albo zasnęła, wyrwała sobie mózg, albo umarła.
"Zaakceptować tragizm istnienia..."