Hej Misiaczki ;*
Strasznie dawno mnie tu nie było, za co chciałam Was z całego serduszka przeprosić.
Trochę poprzewracało się w moim życiu. Opiszę może wszystko od początku.
Od ostatniego mojego wpisu tutaj, byłam na diecie półtora tygodnia. Szczerze, to mi się nie chciało. Jak w kwietniu ważyłam 58kg, to teraz ważę 71kg. Chcę w końcu to zmienić.
Aktualnie ciężko jest teraz u mnie. Moja siostra bliźniaczka, z którą jestem bardzo zżyta, miała poważny wypadek. Było to dokładnie 23 lutego. Mogła mieć nawet amputowaną nogę, ma usuniętą nerkę, pokruszoną miednicę, teraz problemy z oddychaniem. Nogę na szczęście uratowali, jednak do końca życia będzie miała problemy z chodzeniem. Czeka ją bardzo długie leczenie, znajduje się w szpitalu w Warszawie, czyli ode mnie 130km. Mogę się z Nią widywać, aby w weekendy, bo mam szkołę... Strasznie za Nią tesknię, od jej wypadku cały dzień nie chciałam nic jeść, a później się obżerałam w nocy. Ale tyć zaczęłam wcześniej. Mój dziadek umiera, zostało mu trochę życia, moja mama ma problemy zdrowotne i tata również. Wszystko się posypało. To wszystko nauczyło mnie innego podejścia do życia. Zaczęłam się lepiej uczyć, przestałam pić, zaczęło mi na wszystkim bardziej zależeć. Zrozumiałam jak na prawdę ważna jest dla mnie moja rodzina. W życiu pojawił się jeszcze K, chyba w końcu spotkałam kogoś, komu na mnie na prawdę zależy i darzy mnie wielką miłością i ja go również. Dzieli nas 430km, ale miłość przezwycięży wszystko. Tak na prawdę gdyby nie On, chyba bym się załamała, bo w sumie zostałam sama. Rodziców ciągle nie ma, bo wiadomo trzeba być u siostry, brat ma swoje życie, mój najlepszy przyjaciel zapomniał o moim istnieniu, na szczęście mam 6 wspaniałych przyjaciółek i wspaniałego chłopaka.
Miałam też straszne problemy z nauką, zaczęłam uciekać z lekcji, albo nie chodzić w ogóle, co później mówiły za to oceny.
Chciałabym, żeby ten rok w końcu był lepszy, bo jak na razie wszystko co się dzieje, to same złe rzeczy. Ale trzeba być dobrej myśli.
Nie wiem czemu piszę to wszystko tutaj, ale chyba musiałam to z siebie wyrzucić...
Co do diety, to od dzisiaj powróciłam, przebiegłam 5km, zrobiłam dwu kilometrowy spacer, mel B na brzuch, 200 brzuszków i jeździłam na roweryku pół godzinki, a zjadłam 1000kcal. Do końca wakacji mam cel zrzucić 10-14kg. Wiem, że to będzie trudne, ale dla chcącego nic trudnego.
Będę się starała zaglądać tu codziennie. Dzisiaj bilansu pisała nie będę, ale od jutra już normalnie.
Mam nadzieję, że mnie wesprzecie w diecie i pomożecie mi dążyć do celu.
Jeszcze raz Was bardzo przepraszam za moją tak długą nieobecność.
Trzymajcie się, buziaczki ;***
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24