cześć wam.
długo tu nie pisałam..przepraszam. Wiele się w moim życiu działo, straciłam wiele osób, odeszły..jak to mówią do lepszego świata.
Nie ważne.
Chciałam coś napisać, czego nie moge napisać na swoim prywatnym blogu, bo tam za dużo ludzi go ogląda.
A nie chcę, by ktokolwiek z moich znajomych wiedział co czuje, w jakim stanie psychicznym jestem.
W sumie czuję się jak zwykłe gówno, jestem nikim. Takie życie.
Moje życie powinno się już dawno skończyć..wyczerpałam limit jego.
Życie wypaliło się, nie chcę już go, męczę sie.
Cóż, pieprzona schizofreniczka, bulimiczka, anorektyczka.
(zwykła) głupia lesbijka nie znacząca nic.
Moje próby samobójcze jak widać nie były skuteczne.
Szkoda.
Planuję kolejną, mam nadzieję że się uda.
Przejebane tak..
Ranie kolejne osoby..nie wiem do kogo co czuje.
Czy ja w ogóle kocham?
Czy potrafię kochać?
Czy wiem co to miłość?
Czy kiedy kolwiek kochałam, kogokolwiek, cokolwiek?
Na te pytania nie umiem odpowiedzieć, jak na wiele innych.
Nie wiem nic.
Moje życie jest jednym wielkim kłamstwem.
Nie rozumiem życia, kompletnie.
Więc..co mam zrobić?
pozostało mi tylko jedno, śmierć.
Wtedy zaznam spokoju duszy, w końcu zaznam szczęścia którego przez moje całe życie nie odczuwałam.
Zawsze w moim życiu istniało cierpienie, wieczne cierpienie, nic wiecej.
Wierzę że Bóg mi wybaczy, przecież on wszystko wybacza.
Całowieczna pustka umysłu.
Lewituję.
Tak.
Wybawieniem będzie śmierść, piękna śmierć.
Bo przecież każdy kto przeżył śmierć kliniczną, opisuje ją w dobry sposób, że jest piękna.
Nie boję się śmierci,chcę jej, teraz.
Nadal nie wiem,co jeszcze może się przytrafić w moim życiu,ale już jestem gotowa na śmierć.
Czekałam tak długo na dotk, uśmiech,troskę przytulenie.
Ale wiecie co?
Nie doczekałam się.
Nie ważne.
Pewnie wszystko co tu napisałam, jest chaotyczne.
Gratuluję tym, którzy to przeczytali, chociaż ej, nikt tego nie zrobił.
Musiałam wyżucić z siebie wszystko,przepraszam..