Wkurrr&za mnie debilna narracja, której centrum, obiektem i przedmiotem są kobiety. Ile jeszcze stuleci minie zanim w mózgach części przedstawicieli chromosomów XY ( niektórym XX też by się to przydało!) przeskoczy trybik odpowiedzialny ZA ZROZUMIENIE, że kobiety są mężczyznom równe? Czego nie rozumiesz w stwierdzeniu, że mamy dwie płcie, które różni dymorfizm płciowy i parę innych cech, ale jednocześnie to nie sprawia, że któraś z tych płci jest nadrzędna? Ile jeszcze wody upłynie w Wiśle, zanim ktoś zatrybi, że zawartość majtek nie powinna decydować o tym kto ma ile przywilejów w życiu i czy wolno mu decydować o sobie w pełnym tego słowa znaczeniu? Jak tego nie rozumiesz to lepiej się ze mną nie zadawaj. Nie mam energii życiowej na użeranie się z ludźmi, którzy zamierzają pokazywać mi moje rzekome pokorne miejsce w szeregu. Bo miałam (nie)szczęście urodzić się kobietą.