A teraz zabawmy się... Ty będziesz moim Panem, a ja Twoją uległą. Jesteśmy popieprzeni na pięćdziesiąt różnych sposobów i odcieni... Może się w sobie zakochamy, a może się znienawidzimy... Może odnajdziemy w sobie bratnie dusze, które tylko czekały na swoje zespolenie. Jest tez drugi scenariusz, bardziej okrutny. Nigdy nie powinniśmy się spotkać, jedyne co ze sobą robimy, to ranienie się wzajemnie. Ale co nas w sobie tak przyciąga? Prawdopodobnie to zakazane, nowe emocje, dziwne doświadczenia, które mamy ochotę powtarzać w kółko i w kółko. Dlaczego nie możemy się rozstać? Czy to przyciąganie w końcu się skończy? Czy my sami tego checemy?
Co się stanie jeśli tylko jedna osoba poczuję coś "głębszego"? co wtedy zrobi osoba "pusta" uczuciowo? Zabawi się, wyrzuci jak popsutą zabawke, a zakochany będzie chodził z wielką dziurą zamiast serca.
Tak, jestem popieprzona na pięćdziesiąt sposobów. Tak, jestem zakochana. Tak, nienawidzę tego.
http://www.youtube.com/watch?v=k1ljpLQ1V6Y