Pojawił się, jest zamęt, a teraz co, zniknie?
Znowu?
Wiesz jaka to radość i duma z siebie kiedy uda się wyjść z TEGO STANU o własnych siłach?
Wiesz coś o uzależnieniu, takim prawdziwym uzależnieniu, bardzo widocznym, ale niezauważalnym?
Wiesz jak to jest nie móc się powstrzymać a potem żałować?
Wiesz jak to jest nie być w stanie oprzeć się pokusie, bawić się, a potem płakać, że jest się traktowanym tak samo?
Wiesz jak to jest zawsze być bliskim, ale nigdy wystarczająco?
Zima jest zła, marzną mi stópki i dłonie, a moje najdroższe Najeczki przemakają.
Potrzebuję spokoju, wyciszenia, was czterech, mojej podłogi i butelki wina, grzańca albo miodu, najlepiej dwóch, no dobra, trzech.