Dzień 0
Nazywam się Karolina, mam 17 lat i ucze się w drugiej klasie liceum na profilu biologiczno-chemiczno-fizycznym. Gdyby zapytać wszystkich, którzy mnie znają o to, jaka jestem, zdecydowana większość (albo i wszyscy) powiedzieli by, że: szalona, gadatliwa, zabawna, wiecznie uśmiechnięta itp. - Brzmi pozytywnie, prawda? Jednak ja inaczej na to patrzę. Proszę przeczytajcie to co myślę o samej sobie.
Od kiedy tylko pamiętam byłam uśmiechniętym dzieckiem. Uwielbiałam się śmiać. Zawsze dbałam o to, żeby innym było jak najlepiej. Nic nie chciałam w zamian, niczego nie oczekiwałam.... i tak żyłam sobie 17 lat. Jednak z czasem ludzie przywykli do tego, że bardzo lubię żartować i 'nigdy' się nie obrażam - zaczęli to wykorzystywać. Zaczęłam być postrzagana jako 'śmieszna idiotka', która nie jest traktowana poważnie. Przez ostatnie dwa tygodnie obserwowałam zachowanie ludzi wobec mnie, żeby potwierdzić, czy moje przypuszczenia są słuszne. Są. Jestem postrzegana jako duże dziecko. Ostatnio zaczęły się nawet złośliwe docinki - bo przecież ona się nie obrazi. - oj, bo to na żarty przecież.
10.10.2011r. - ten dzień będzie przełomowy. Dzisiaj umrze cząstka mnie. Tak właśnie. Umrze. Gdybym napisała 'odejdzie' mogłaby wrócić, a tego nie chce z całego serca. Pragnę zerwać z wizerunkiem jaki zbudowałam sobie kiedyś w przeszłości, a który towarzyszył mi przez tyle lat. Jaka chce być? Idealna. Oczywiście wiem, nikt taki nie jest, ale moim priorytetem jest stać się osobą, której cechami będzie: powaga, rozsądek, umiarkowany humor, dojrzałość itp. cechy.
Zauważyłam również, że od pewnego czasu jest we mnie 'coś' co nie pozwala w pełni cieszyć się życiem. Odkryłam, że oprócz charakteru jest to ciało. Moje ciało wygląda jak siedem nieszczęść. Trzęsące się uda, wielki brzuch i boczki, pyza zamiast twarzy. Oto odpowiedni dobór słów obrazujący mnie. Jaka sylwetka mi się marzy? Zapewne taka jak każdemu kto założy tu fotobloga. Szczupłe uda, płaski brzuch, wystające kości policzkowe. Waga na dzień dzisiejszy to: 63 kg. Cel to 49 kilogramów. Dodam jeszcze, że mam 170 cm wzrostu. Proszę nie piszcie mi, że to za mało, że będę wyglądać jak szkielet, bo taka waga mi się marzy, jednak jeżeli będę ważyła np. 53 kg i uznam, że wyglądam dobrze - przestane.
Odnośnie diety: Polegać będzie na jedzeniu jak najmniej, ale tak żeby zmieścić się w max. 1000 kcal. Jedynie w weekendy bilans wzrośnie do 1500 kcal, bo nie chce żeby rodzina myślała, że się odchudzam. Każdy poniedziałek będzie jednodniową oczyszczającą głodówką. Dużo warzyw i owoców, mniej słodyczy. Od czasu do czasu pozwole sobie na coś słodkiego, żeby nie mieć napadu, ale to raczej rzadko. Dużo wody i płynów - to będzie dla mnie trudne gdyż należałam raczej do osób, które dziennie nie piły nic albo ewentualnie szklankę herbaty i tyle. Ćwiczenia - będę starała się wykonywać ich jak najwięcej, ale nie obiecuje, że będą one codziennie gdyż wracając ze szkoły po 16 (albo później) po odpoczynku i nauce idę spać po 22 bardzo zmęczona. Jednak kilka pajacyków, brzuszków, nożyc itp. myślę, że uda mi się zrobić, a lepsze to niż nic.
Dlaczego założyłam to konto? Bo wiem, że z Wami mi się uda. Wsparcie jakie otrzymuje tu każda osoba jest niesamowite. Podziwiam każdego kto już osiągnął swóją wymarzoną wagę oraz tych którzy są każdego dnia o krok bliżej swojego celu. Ten fbl będzie moim pamiętnikiem. Będę opisywać tu każdy dzień, chce dzielić z Wami zarówno dni szczęścia jak i rozpaczy.
Bardzo dziękuję wszystkim którzy to przeczytali.
Cóż więcej mogę napisać?
Dalej! Idzmy po nasze marzenia! :*